top of page
  • DartsPL

Bull&Bust #2 2022 – Cullen nie przestaje zachwycać

Miniony tydzień był bardzo udany dla Joe Cullena. Anglik dominował w Players Championship i dotarł do finału miniturnieju Premier League. Nienajlepsze rezultaty osiągnął za to Michael Smith. Co jeszcze działo się w minionych dniach?


W 2021 roku seria Bull & Bust, w której oceniamy postawę darterów z danego tygodnia, pojawiała się dość rzadko i nieregularnie. Wszystko za sprawą Super Series i turniejów podłogowych rozgrywanych w skomasowanych blokach. W tym roku wracamy do klasycznego systemu rozgrywania turniejów podłogowych, a co za tym idzie dużo prościej będzie nam powrócić do regularnego oceniania postawy darterów z PDC. Czas po raz drugi w tym roku ogłosić najlepszego (bull) i najgorszego (bust) zawodnika ostatnich dni.


BULL – Joe Cullen

To, że historia lubi się powtarzać przekonaliśmy się już wiele razy, a zwłaszcza w sporcie. Styczeń i luty w wykonaniu Joe Cullena jest łudzący podobny do sytuacji Jonny’ego Claytona sprzed równo roku. Obaj byli solidnymi graczami bez większych sukcesów. Potem nieoczekiwanie wygrali Mastersa, by chwilę później zadebiutować w Premier League. Jak się potoczyły dalsze losy Claytona wszyscy wiemy. Był jednym z dwóch najlepszych zawodników na świecie w 2021. Małe kroczki w podobną stronę stawia w tym roku Joe Cullen. Nie odważę się powiedzieć, że jest obecnie najlepszy, ale na pewno poczynił największy postęp. Kop motywacyjny i zastrzyk pewności siebie w postaci wygrania pierwszego turnieju telewizyjnego zaczął przynosić wymierne korzyści. W poprzednim tygodniu Rockstar w Premier League pokonał Jamesa Wade’a i Gerwyna Price’a. W finale musiał uznać wyższość Claytona. W weekendowym bloku Players Championship zwyciężył w obu turniejach! Łatwo policzyć, że w ciągu tygodnia zagrał 17 meczów w PDC, a 16 razy kończył starcia zwycięsko. Żeby nie było, w turniejach podłogowych wcale nie miał łatwej drabinki. W ciągu dwóch dni eliminował między innymi: Hempela, Gurneya, de Sousę, Hetę, Crossa, Price’a czy van den Bergha. Joe zaczyna się wspinać na darterskie szczyty, a gdzie będzie jego sufit przekonamy się wkrótce.


Nominowany – Connor Scutt

25-letni Anglik w PDC jest debiutantem. Kartę zawodniczą wywalczył w styczniu tego roku, dzięki trzeciemu miejscu w brytyjskim Order of Merit. Czy ktokolwiek obstawiłby, że w swoim trzecim turnieju w najlepszej federacji świata zawędruje do półfinału? Raczej nie. Wygrywając swoje mecze w Players Championship 3 prezentował się po prostu bardzo równo. Z reguły powyżej średniej 90. W drodze do last4 rozprawiał się między innymi z van Dongenem, Schindlerem czy Barrym. Sposób na niego znalazł dopiero późniejszy triumfator – Joe Cullen. Scutt podbudowany swoim sobotnim wynikiem nieźle wystartował także w niedzielę, bo od wyrzucenia z turnieju Steve’a Lennona. Sam jednak odpadł w drugiej rundzie po (o, ironio) najlepszym meczu pod względem punktacyjnym (średnia 101.97). Sposób na rewelację tego weekendu w Wigan znalazł Dave Chisnall. To jeszcze nie czas, by członka Teamu Mission Darts okrzyknąć wschodzącą gwiazdą PDC, ale na pewno drzemie w nim potencjał, o czym świadczą również ubiegłoroczne wyniki w federacji WDF.

Connor Scutt (po prawej) oczarował darterski świat. Miesiąc po wywalczeniu karty PDC dotarł do półfinału turnieju Players Championship 3.


Nominowany – Martin Lukeman

Miniony weekend na pewno dobrze będzie wspominać Martin Lukeman. 36-letni Anglik zakwalifikował się do obu turniejów European Tour. Warto nadmienić, że na swojej drodze rozprawiał się z Adrianem Lewisem oraz Mervynem Kingiem. The Smash (po taki ma przydomek) w PDC występuje od 2021, kiedy wywalczył kartę w brytyjskim Q-Schoolu. Obecnie plasuje się na 79 miejscu w Order of Merit i na pewno dokona wszelkich starań, by w elicie zatrzymać się na dłużej. Dużym krokiem w tę stronę było wywalczenie kwalifikacji do ET2 i ET3 w piątkowych zmaganiach. Zaledwie ośmiu darterów awansowało na oba wspomniane turnieje, a oprócz Lukemana byli to: Huybrechts, Dobey, Soutar, Wattimena, Chisnall, Wattimena, van der Voort oraz Waites. Trzeba przyznać, że Luke na ich tle wygląda blado, ale właśnie wykonał pierwszy krok w kierunku wyróżnienia go z tłumu. Na Playersach większych sukcesów nie odniósł, ponieważ dwukrotnie odpadał w last32, lecz warto zwrócić uwagę kto go eliminował, bo w sobotę był to Wade, a w niedzielę Price. Mimo to The Smash wcześniej znalazł sposób między innymi na Soutara oraz Rydza! Lukeman to gracz, którego wyróżnić trzeba, a także obserwować w nadchodzących turniejach.

Martin Lukeman w piątek osiągnął wielki sukces - zakwalifikował się do dwóch turniejów European Tour. Czy stać go na utrzymanie karty PDC? Dowiemy się wkrótce


BUST – Michael Smith

Ostatnie miejsce w tabeli Premier League i 66 lokata po czterech turniejach Players Championship. To „osiągnięcia” Smitha w ostatnim czasie. Wszyscy uczestnicy tegorocznej Premier Legue zdążyli już zapisać na swoim koncie jakikolwiek punkt z wyjątkiem BullyBoya. Oczywiście potyczki przeciwko Wrightowi oraz Claytonowi nie należały do najprostszych, lecz jeśli Anglik nie będzie wygrywał od czasu do czasu z teoretycznie mocniejszymi rywalami to należy się zastanowić, z kim tak naprawdę powinien punktować, bo wyraźnie słabszych od niego nie widać. W weekend na swoje konto w rankingu dopisał zaledwie 750 funtów. W ciągu dwóch Playersów wygrał jeden mecz – 6:3 z Johnem Michaelem. W sobotę odpadł w pierwszej rundzie. 6:2 pokonał go Joe Murnan. W niedzielę w drugiej (2:6 z Dannym Jansenem). Na obronę można powiedzieć, że w obu przegranych starciach rywale zagrali na średniej powyżej 106 (!!!), lecz od graczy pokroju Smitha wymaga się sukcesów i zwycięstw. Fakt, że pozwolił komuś rozpędzić się to po części też jego wina. To, że Anglik nie ma szczęścia przy tarczy wiemy od dawna, ale to odpowiedni moment, by mecze zacząć przepychać przysłowiowym kolanem, a do dobrego punktowania dołożył regularne zwycięstwa.

Ze zwyżki formy Michaela Smitha zostało niewiele. BullyBoy ma problem z wygrywaniem meczów, a to w dłuższej perspektywie może ponownie zaburzyć jego pewność siebie


Nominowany – Peter Wright

Jeszcze tydzień temu wychwalaliśmy Petera i nazywaliśmy go graczem w kapitalnej formie, która trwa od kilku miesięcy. Określenie, że Wright z raju spadł do bram piekieł jest stanowczo za mocne, ale można powiedzieć, że krząta się gdzieś w czyśćcu. Zaczęło się od rozczarowującej porażki z van Gerwenem w Premier League, a potem przyszły nieudane Playersy, kiedy eliminowali go Max Hopp oraz Ryan Joyce. W żadnym wypadku nie chce bić na alarm i pisać, że Snakebite jest w kryzysie, lecz jednej rzeczy warto się przyjrzeć. Dyspozycja Mistrza Świata jest idealnym przykładem z jakimi sinusoidami muszą się mierzyć nawet najlepsi na świecie, a utrzymanie non stop wysokiej formy jest praktycznie niemożliwe. Przecież Peter kilka tygodni temu czarował cały świat. Z podobnym problemem mierzy się od pewnego okresu Krzysiek Ratajski. Na szczęście Polski Orzeł w Players Championship 4 dotarł do półfinału i oby to był początek zwyżki jego dyspozycji.


Nominowany – Simon Whitlock

Kolejny zawodnik i kolejne wahania formy. Whitlock na Mastersie zachwycił i wydawało się, że wraca na właściwe tory. W miniony weekend zrobił wiele, żeby udowodnić nam, że powyższe myślenie było błędne. Tylko dwie wygrane w ciągu obu turniejów PC (przeciwko Claydonowi i Haggerty’emu) można mimo wszystko przemilczeć, bo takie weekendy zdarzają się najlepszym. Natomiast brak kwalifikacji do choćby jednego turnieju European Tour trzeba nazwać rozczarowaniem. Wizard w konsekwencji może mieć trudności z zakwalifikowaniem się do Mistrzostw Europy. Warto dodać, że z gry w ET wyrzucili go Danny Jansen oraz Jim Williams. W przypadku Australijczyka tak mierna postawa nie zawsze jest równoznaczna z dołkiem formy, ale może być jeszcze spowodowana spadkiem motywacji. Ile tysięcy lotek można wyrzucić na turniejach podłogowych w ciągu kilkunastu lat, a przy tym się nie znudzić? To już pytanie do Whitlocka.


Autor: Tomasz Brodko

Post: Blog2_Post
bottom of page