top of page
  • DartsPL

Humphries i Rodriguez dali show w Trierze

Za nami bardzo emocjonujący weekend z European Tour 9 w niemieckim Trier. W finale Luke Humphries 8:7 pokonał Rowby-Johna Rodrigueza. W turnieju wystąpili także Krzysztof Ratajski, Sebastian Białecki i Radek Szagański.


W 2022 odbyło się już dziewięć turniejów z serii European Tour. Zdecydowanym liderem touru jest Luke Humphries. Anglik w niedzielę sięgnął po czwarty tytuł w tym roku. Nagrody zawodników zdobyte w tej serii eventów są sumowane w specjalnym European Championship Race. Najlepsza 32 otrzyma kwalifikację na Mistrzostwa Europy. Zdecydowanym liderem tej klasyfikacji pozostaje Luke Humphries, który zgromadził 106 500£. Drugi van Gerwen ma 92 500£. Na ten moment żaden z Polaków nie jest pewny udziału w tym majorze. Ratajski plasuje się na 35 lokacie, Białecki 63, Kciuk 70, a Szagański 74.


Szagański i Białecki na plus

Radek Szagański w pierwszej rundzie zmierzył się z dobrze prezentującym się w tym roku Scottem Williamsem. Obaj gracze zaczęli podobnie, ale Polak więcej razy mylił się na podwójnych, co pozwoliło rywalowi wyjść na prowadzenie 3:0. Później rolę się odmieniły. Nasz reprezentant świetnie punktował na dystansie i lepiej kończył. Po pięciu legach średnia Radka przekraczała 100pkt. Następnie do głosu doszedł Anglik, który przy stanie 5:2 był lega od awansu. Na szczęście dla nas, Szagański nie poddał się i efektownym zejściem ze 115 wrócił do gry. Kolejny okres dobrej gry pozwolił doprowadzić do decidera. W nim lepszy okazał się Williams, a zawdzięczał to głównie przewadze rzucania z pierwszego licznika. Mimo porażki, z Radka możemy być zadowoleni. W bardzo trudnych chwilach wykazywał się spokojem przy tarczy. Trzy maksy, średnia prawie 98 punktowa i dobre podwójne w drugiej fazie meczu. Różnicę zrobiły pomyłki na double’ach Polaka głównie w partii numer dwa. To był krótko mówiąc dobry mecz, w którym niewiele zabrakło do zwycięstwa.


Również w piątek swój pierwszy mecz w Trierze rozegrał Sebastian Białecki. Łodzianin mierzył się z doświadczonym Mervynem Kingiem. W pierwszym legu nasz gracz był nerwowy i zasłużenie przegrał. W drugim na dystansie zagrał bardzo dobrze, ale seryjnie mylił się na podwójnych. Roztrwonił swoją przewagę, lecz na szczęście w porę ustrzelił D2 i wyrównał stan rywalizacji. W dalszej części obaj darterzy utrzymywali swój licznik, ale w sporej mierze zawdzięczali to pomyłkom przeciwnika na podwójnych. Pierwszy zwrot nastąpił w siódmym legu, kiedy Seba pewnie skończył ze 100 i przełamał po raz pierwszy. Niestety King nie pozostał dłużny i od razu zrewanżował się tym samym. Przy stanie 4:4 Białecki znów oczarował i zaliczył checkout 112. Chwilę później Polak wytrzymał presję i nie dopuszczając rywala do doubli przypieczętował pierwsze zwycięstwo w karierze w serii ET – 6:4. W drugiej rundzie Seba zagrał ze Stephem Buntingiem. Większość meczu była książkowym przykładem jaką przewagą na wysokim poziomie jest rozpoczynanie lega. Obaj wygrali po cztery partie, nie pozwalając przeciwnikowi na wiele. Kompletnie inny obraz mieliśmy w dziewiątym legu. Anglik punktował zdecydowanie lepiej i z zapasem 89pkt przełamał po raz pierwszy. Polak w kolejnym tanio skóry nie sprzedał. Trafiał w potrójne i pierwszy zameldował się na zewnętrznym pierścieniu tarczy. Niestety spudłował D16 i pozwolił Buntingowi oddać dwie lotki meczowe. Na szczęście ten nie trafił, a biało-czerwony kilka sekund później doprowadził do decidera. Pierwszy licznik naszego reprezentanta pozwalał wierzyć w zwycięstwo i tak naprawdę zabrakło bardzo niewiele. Białecki miał nawet lotkę meczową na topie, lecz minimalnie chybił. Kolejnego podejścia już nie było. Mistrz Świata BDO z 2014 wyzerował ze 110 i zameldował się w trzeciej rundzie. Sebastian w Trierze podejmował doświadczonych przeciwników i momentami było widać, że Polak stawia dopiero pierwsze kroki w PDC. Bardzo niewiele zabrakło, żeby nasz gracz na scenie pojawił się także w niedzielę. Podsumowując to był bardzo dobry weekend. Wszyscy otrzymaliśmy potwierdzenie, że stali bywalcy najlepszej federacji świata grają na zbliżonym poziomie co nasz nastolatek. Rozwój Białeckiego jest widocznym gołym okiem. W 2022 zbiera niezbędne szlify, a już podczas UK Open czy World Cup of Darts dał nam wiele radości. Dla tak grającego Polaka warto włączać mecze!

Sebastian Białecki był jedną lotkę od sprawienia niespodzianki i wyeliminowania Stephena Buntinga. Mimo wszystko Łodzianin w niemieckim Trier pokazał się z bardzo dobrej strony.


Ratajski poza Mistrzostwami Europy

Znany na Twitterze ekspert od darta Jetze Jan Idsardi bardzo celnie podsumował ostatnią grę naszego najlepszego zawodnika. Holender zapytał co czują kibice Rataja w 2022. Od razu sam sobie odpowiedział w jednym słowie – ból. Trudno się z tym kłócić. Obecnie zwycięstwa Krzyśka z jakimkolwiek graczem w PDC nie możemy być pewni. Wątpliwości za każdym razem jest coraz więcej. Nieco więcej na temat aktualnej dyspozycji Ratajskiego pojawiło się na DartsPL w osobnym artykule, a możecie przeczytać o tym TUTAJ. Spotkanie Polskiego Orła z Lukiem Woodhousem zaczęło się bardzo dobrze, bo od prowadzenia 2:0 (w tym jeden checkout 116). Niewiele zabrakło, a Polak wygrałby kolejnego lega, ale Anglik trochę nieoczekiwanie wyzerował 110. W pozostałej fazie meczu próżno było szukać pozytywów. W czwartej partii Krzysiek miał 200pkt przewagi, a nie wygrał. Stagnacja trwała dalej, a Luke efektowanie skończył 94 bullem. Przy stanie 3:5 Woodie lepiej się zaprezentował w ‘wojnie na podwójnych’ i zwyciężył. Dla jasności – mecz wcale nie wyglądał tak, że Woodhouse zagrał koncertowo i wszystko kończył. Jego skuteczność ledwo przekroczyła 20%, a średnia nie wyniosła nawet 87pkt. Ten fakt w jeszcze gorszym świetle stawia Rataja, który po raz kolejny przegrał mecz, w którym nie powinien mieć większych problemów. Rozczarowująca postawa w turniejach European Tour owocuje 35 lokatą w klasyfikacji. Gdyby Mistrzostwa Europy odbywały się jutro, to Polaka nie oglądalibyśmy na tym turnieju. Krzysiek wciąż ma czas, żeby poprawić swoją sytuację, jednak tak czy siak będzie ona odmienna niż nasze przedsezonowe oczekiwania.


Show w finale

W Trierze nie brakowało efektownych starć. Na wyżyny swoich możliwości wspiął się Lukas Wenig. Niemiec w drugiej rundzie pokonał Chrisa Dobeya 6:4, a sukces ułatwiły mu fenomenalne checkouty 167 (na mecz) i 170. Zmagania w Niemczech w świetnym stylu zaczął Dimi van den Bergh. Średnia 110.83 dała zwycięstwo 6:2 nad Florianem Hempelem, lecz w kolejnej rundzie wyeliminował go Damon Heta. Po raz kolejny błysnął także Martin Lukeman. Anglik coraz śmielej radzi sobie w PDC, a w ET9 znalazł sposób między innymi na Ryana Searle’a. Na górze drabinki szalał Rowby-John Rodriguez. Austriak pokonał Nopperta, Price’a, Clemensa i Aspinalla. W półfinale spotkał się z inną rewelacją Madarsem Razmą. Łotysza droga nie była tak efektowna, ale zwycięstw nad Crossem czy Schindlerem nie można nazwać spacerkami. W bezpośrednim starciu lepszy okazał się RJR. Wygrana po deciderze zapewniła mu pierwszy finał European Tour w karierze. Na dole drabinki bezkonkurencyjny okazał się Luke Humphries. Cool Hand Luke przede wszystkim zachwycił zlaniem Buntinga 7:0 w półfinale. Wcześniej eliminował Menziesa, Weniga oraz White’a. To wszystko zapowiadało kapitalny finał i myślę, że nikt po ostatniej wyrzuconej lotce w Trierze nie czuł niedosytu.


Meczycho między Rodriguezem a Humphrisem udowodniło, że gracze wcale nie muszą grać na średniej 110, żeby porwać tłum. Ba, Austriak na koniec starcia miał avg 91.22, a Anglik 97.26. Jednak obu doskonale się oglądało. Cool Hand Luke bez zastanowienia oddaje rzuty do tarczy. Szybko wbijane lotki i wysokie punktowanie to zawsze gwarancja show, a oglądając Młodzieżowego Mistrza Świata z 2019 w serii European Tour możemy na to liczyć. Rodriguez, z kolei, ma znakomity feeling z kibicami. Dwie lotki wbite w potrójną 20, przerwa w rzucaniu, odwrócenie się w stronę tłumu i podnoszenie wrzawy, powoli staje się jego znakiem rozpoznawczym. Zdumiewające jest, jak Austriaka nakręca hałas z trybun. Widząc 28-latka, bez większych sukcesów w najważniejszych turniejach, który znakomicie czuje się pod presją i z okrzykami za plecami, ręce same składają mi się do oklasków. Bracia Rodriguez w bardzo młodym wieku zostali ochrzczeni jako wielkie talenty, ale nie przekładało się to na bycie konkurencyjnym w PDC. Jednak w ostatnim czasie Little John nadrabia stracony czas. Wszak już w 2015 po raz pierwszy dostał się do TOP64 PDC Order of Merit, ale tym razem jego pozycja zdaje się być dużo pewniejsza. Prawdopodobnie nie wypadnie ze stawki tak prędko, jak uczynił to poprzednim razem. Renesans jego formy zaczął się w 2021 roku. W świetnym stylu zwyciężył w Challenge Tour i uzyskał kartę zawodniczą. W World Cup of Darts momentami przewyższał Suljovicia, a wspólnie z nim doprowadził Austrię do finału. Rowby najlepiej odnajduje się na scenie. Pamiętam w jak świetnym stylu rozgromił Bradley’a Brooksa na UK Open (6:1). W European Tour 6 i 7 docierał do ćwierćfinałów, a tym razem jeszcze poprawił swój wynik. Austriak jest po prostu graczem bardzo widowiskowym. Wie jak urozmaicić swój walk-on, przy tarczy gra z uśmiechem, przybija żółwiki z rywalami po udanych próbach, ma swój ‘styl’ rzucania maksa, a także często notuje wysokie zejścia. W ciągu ostatnich tygodni lista sympatyków RJR zdecydowanie wzrosła i oby kolejne mecze pozwalały mu sukcesywnie tę grupę powiększać.

Bo kiedy Rowby błyszczy, znaczy że show będzie. Austriak zachwycił i rozkochał w sobie kibiców podczas European Tour 9.


Starcia finałowego Rodriguez nie mógł zacząć lepiej. Po kilku minutach prowadził 4:0, a po drodze wyzerował 124. Humphries chwilę później udowodnił, że obecnie ET jest jego działką i tym razem to on zgarnął cztery legi (checkout 156 w szóstym). Od tego momentu nikt nie dominował tak znacznie, ale ponowny efektowny checkout Little Johna (158) pozwolił mu prowadzić 6:4, a następnie 7:6. Gdy wydawało się, że Austriak zaraz wyrzuci pierwsze lotki meczowe Humphries zgarnął mu partię sprzed nosa i zejściem ze 148 doprowadził do decidera. W ostatnim legu w kluczowym momencie rzucił maksa, który dał mu przewagę. Rowby przyparty do ściany i rzucający pod presją spudłował meczowego topa, a Luke podwójną czwórką zapewnił sobie zwycięstwo w Trierze. Całe spotkanie możecie obejrzeć TUTAJ.


Ostatnimi czasy Humphries w końcu gra tak, jak oczekiwano po obfitej w sukcesy karierze juniora. Zrobił kilka kroków, dzięki którym powoli możemy go nazywać jedną z gwiazd PDC. Cztery tytuły w dziewięciu turniejach European Touru mówią same za siebie. Krótko mówiąc, rywale się zmieniają, a Anglik nie przestaje wygrywać.


Autor: Tomasz Brodko

Post: Blog2_Post
bottom of page