top of page
  • DartsPL

Bull&Bust #3 2022 – słaby weekend van der Voorta, Jim Williams z pierwszym tytułem PDC

Damon Heta i Jim Williams wygrali po jednym turnieju Players Championship w weekend 19-20 marca. Z dobrej strony zaprezentował się również Gary Anderson, który pokonał wszystkich rywali w czwartkowej Premier League. Po drugiej stronie bieguna znalazł się Vincent van der Voort. Holender nie wygrał ani jednego meczu.


Czas na kolejną odsłonę oceny postawy darterów w PDC. W trzeciej części tegorocznego Bull&Bust ogłosimy najlepszego (bull) oraz najgorszego (bust) zawodnika ostatnich dni. Pod uwagę wzięliśmy kolejkę Premier League w Nottingham (17 marca), kwalifikacje do European Touru (18 marca) oraz dwa turnieje Players Championship (19-20 marca).


BULL – Gary Anderson

Nie mówcie, że nie tęskniliście. Gary Anderson przypomniał nam jaką grą rozkochiwał w sobie kibiców w poprzednich latach. Po długiej przerwie znów zobaczyliśmy przy tarczy znakomicie punktującego Szkota oraz czerpiącego radość z gry. Po piątej kolejce Premier League napisałem, że Flying Scotsman jest po prostu uczestnikiem tych prestiżowych rozgrywek, a coraz ciężej rywalizować mu jak równy z równym z resztą stawki. Na szczęście dla jego kibiców, dwukrotny Mistrz Świata PDC wziął sobie do serca słowa napisane na skromnym portalu DartsPL i udowodnił, że się myliłem. W szóstej nocy rozgrywanej w Nottingham wygrał w ćwierćfinale wojnę nerwów z Claytonem, a następnie w świetnym stylu poradził sobie z Wrightem i Smithem, tym samym sięgając po pierwsze zwycięstwo w nowym formacie Premier League. Jakby tego było mało Anderson wręcz szalał w sobotnim Players Championship. Zwyciężył sześć meczów i dostał się do finału rozgrywek, w którym przegrał z Damonem Hetą. Na przestrzeni całego turnieju wykręcił średnią 104.73pkt! Zwłaszcza pokonanie Roba Crossa w ćwierćfinale 6:2 było efektowne, bo wtedy trzy lotki wbijane do tarczy dawały średni wynik na poziomie 113.45! Żeby nie było, w drodze do przegranego finału Ando wcale nie miał łatwej drabinki. W Players Championship 5 eliminował Lowe’a, van Gerwena, Dobey’a, Crossa, Whitlocka i Cullena! W decydującym starciu z Hetą obaj panowie remisowali 6:6, ale ostatnie dwie partie padły łupem Australijczyka. W niedzielę nie było już tak kolorowo. Nasz zawodnik tygodnia przegrał w pierwszej rundzie z Labanauskasem. Mimo wszystko fantastycznie było zobaczyć Gary’ego w dawnej dyspozycji i miejmy nadzieję, że nie był to jednorazowy wybryk.

Kto pamięta jak Anderson zdobywał dwa Mistrzostwa Świata PDC pod rząd? Wiadomo, że do powtórzenia tego sukcesu daleka droga, ale Gary w końcu dał swoim kibicom powody do radości.


Nominowany – Jim Williams

Jim Williams weekend zaczął od piątkowych kwalifikacji do European Tour 4 i 5. Swój cel zrealizował w 50%, bo wywalczył jeden awans. Wystąpi w Austrian Darts Open w Premstatten (ET4), a w decydującej batalii o grę w tym turnieju pokonał 6:1 Alana Soutara. Nieco gorzej poszło mu w drugim turnieju kwalifikacyjnym, gdzie musiał uznać wyższość Julesa van Dongena. W Players Championship 5 walijski 37-latek wystartował od zwycięstw nad Davidem Evansem i Rosse Smithem, ale w last32 przegrał po deciderze z Chrisem Dobeyem. Co się odwlecze, to nie uciecze – jak mawia klasyk, a w niedzielnym turnieju The Quiff odkupił wszystkie potknięcia (choć wcale nie było ich dużo) i okazał się bezkonkurencyjny. Jim grał bardzo solidnie, a jego średnia w większości meczów zbliżała się do stu punktowej. Swój cudowny marsz zaczął od 6:0 nad Peterem Hudsonem, a potem na jego rozkładnie znaleźli się Kevin Burness, Andrew Gilding, Scott Williams, Michael Smith, Martin Schindler i w finale Ricky Evans. Dodatkowo Williams parokrotnie wychodził obronną ręką ze sporych opresji. Dwukrotnie do awansu potrzebował decidera, a z Gildingiem przegrywał już 2:4, z S.Williamsem 4:5 i 0:3 z Schindlerem. Dla Jima są to pierwsze miesiące w PDC, ale już widać, że dobrą i równą grę z WDF przeniósł do najlepszej federacji świata. Potrzebował zaledwie kilku miesięcy by wspiąć się na 77 lokatę w Order of Merit i na te moment wydaje się, że zostanie w PDC na dłużej.

Jim Williams jest dobrze znany sympatykom WDF, a w niedzielę znakomicie przedstawił się wszystkim kibicom PDC, wygrywając pierwszy turniej Players Championship w karierze.


Nominowany – Josh Rock

W ostatnich miesiącach nazwisko Rock w światowym darcie odbija się coraz większym echem i nie inaczej powinno być w przypadku polskich kibiców. Zachwyt nad Irlandczykiem Północnym jest w pełni zrozumiały! 20-latek jest zdecydowanym liderem Development Touru, a w tym tygodniu prezentował się wprost kapitalnie. W piątek wywalczył kwalifikację do obu turniejów European Tour. Najpierw na średniej 101.26 ograł 6:1 Dave’a Chisnalla, w drugich kwalifikacjach na 108.2 6:4 Madarsa Razmę, a chwilę później 6: Jamie’ego Hughesa. Już po piątkowych wynikach ręce same składały się do oklasków. Jak się okazało Josh w sobotę wcale nie spuścił z tonu. W PC5 zaczął od zwycięstwa 6:2 nad Chisnallem oraz zanotował 9-tą lotkę! Przegrał jednak kolejny mecz Johnem O’Shea, ale jego średnia po raz kolejny przekroczyła 100pkt. W niedzielę znów dał kibicom show, a zatrzymał go dopiero Martin Schindler w ćwierćfinale. Irlandczyk z Północy wygrał z Keeganem Brownem, Rossem Montgomerym, Brendanem Dolanem (średnia 109.72!!!) i Martijnem Kleermakerem. To, że w Rocku drzemie ogromny potencjał to nie podlega żadnej wątpliwości. Cieszy natomiast, że coraz śmielej udowadnia to w starciach z gwiazdami PDC. Dwa zwycięstwa nad Chsinallem w ciągu dwóch dni to nie jest coś, co przychodzi łatwo. Wkrótce będziemy mieli okazję przyjrzeć mu się na turniejach European Touru 4&5, co powinno być gratką dla każdego kibica.

Josh Rock ma za sobą kapitalny weekend okraszony dziewiątą lotką i kwalifikacjami do dwóch turniejów European Tour.


BUST – Vincent van der Voort

Vincent van der Voort należy do czołówki PDC. Niech potwierdzeniem moich słów będzie fakt, że przez ponad dekadę utrzymywał się w najlepszej 30 Order of Merit. Jednak w ostatnim czasie obserwujemy coraz większe wahania w formie Holendra. Moim zdaniem boryka się z podobnym problemem, co kilku innych doświadczonych zawodników. Brakuje mu motywacji do gry w Pro Tourze lub mniej istotnych turniejach, natomiast na scenie wciąż potrafi być wielkim zagrożeniem dla najlepszych. Pod koniec 2021 radził sobie w World Series Finals z Aspinallem lub w Players Championship Finals z Noppertem. Miniony weekend nie dał powodów do radości naszemu BUSTowi. Van der Voorta nie zobaczymy ani w ET4 ani w ET5. W kwalifikacjach odpadał z Ianem Whitem oraz Martinem Lukemanem (mizerna średnia 80.75). W weekendowych Playersach ugrał zaledwie pięć legów. Trzy z Shaunem Wilkinsonem i dwa z Andrew Gildingiem. Zatem cztery mecze w ciągu trzech dni, cztery porażki i zero funtów zarobionych. Tak wygląda bilans Dutch Destroyera, którego ciężko w obecnej formie nazwać Holenderskim Niszczycielem.


Nominowany – Max Hopp

W 2021 roku Max Hopp cudem utrzymał się w PDC i potrzebuje naprawdę diametralnej zmiany w swojej grze, jeśli w dalszym ciągu chce występować w najlepszej federacji. Niestety u Maximisera żadnej poprawy nie widać, a Niemiec w dalszym ciągu szura po dnie. W sześciu dotychczasowych Players Championship czterokrotnie odpadał w pierwszej rundzie, a dwa turnieje bez zwycięstwa zaliczył w ten weekend. W sobotę na średniej 80.57 próbował pokonać Daryla Gurneya (2:6), a w niedzielę na 83.90 Rust-Jake’a Rodrigueza (3:6). Niepowodzeniem zakończyły się także kwalifikacje do ET, który mogły być okazją do awansu w rankingu PDC dla Maxa, ale odpadał z Brooksem i van Barneveldem. Hopp, podobnie jak van der Voort, nie wygrał nic. O ile w przypadku Holendra wiem, że niedługo wykręci jakiś dobry rezultat, tak w przypadku Niemca przestaję wierzyć w utrzymanie się w Tourze. Od piątku do niedzieli nie zagrał ani jednego meczu na średniej wyższej niż 84pkt. Na jego kartę zawodniczą chrapkę ma kilku innych zawodników i na pewno lepiej dla darta byłoby, gdyby ją stracił. Jak koszmarna gra Durranta nie dziwi już nikogo, tak porażki Hoppa też powoli stają się normą.

Rozczarowań Maxa Hoppa ciąg dalszy. Czy dla Niemca jest jeszcze miejsce w PDC?


Nominowani – Bradley Brooks i Nathan Rafferty

Dwa wielkie brytyjskie talenty i jakże podobne sytuacje. Do samej gry Brooksa i Rafferty’ego ciężko się przyczepić, ponieważ obaj młodzieńcy kręcą dobre średnie, a ich gra na dystansie wcale nie odbiega od poziomu PDC. Niestety dla nich, obaj nie dowożą wyników. Są znakomitym przykładem jak duża różnica jest między młodzieżowym dartem, a tym w najlepszej federacji na świecie. W ostatnim czasie Sebastian Białecki lub Josh Rock udowodnili, że można wygrywać z uznanymi zawodnikami. Nikt mi nie powie, że potencjał wspomnianej dwójki jest dużo większy niż Brooksa i Rafferty’ego, ale nominowani do busta wciąż czekają na jakiś przełom w swojej przygodzie z PDC. Ani Bradley, ani Nathan nie zakwalifikowali się na żaden turniej European Touru w piątek. Ten pierwszy odpadł z Pietreczką i Whitlockiem, a drugi z Szagańskim i Whitem. Nie lepiej było też w Players Championship. Brooks przegrał wszystko (z Beatonem i Dolanem), a Rafferty niemalże poszedł w jego ślady. W sobotę pokonał go van den Bergh, a w niedzielę wygrał z Molem, by w kolejnej rundzie ulec Clemensowi. Okej, może porażki z graczami tego pokroju nie są powodem do wstydu, ale Irlanczyk Północny w tegorocznym Pro Tourze wygrał dwa mecze w sześciu turniejach, a do tego dołożył wstydliwe 0:6 z Johnem O’Shea w UK Open. Jeszcze gorzej w Tourze spisuje się Brooks, który dotąd wygrał tylko jeden mecz i także nie popisał się w UK Open (1:6 z Rowby-Johnem Rodriguezem). Na pewno nie jest to powód do bicia na alarm, ale młodzieżowcy potrzebują jakiegoś przełomu i miejmy nadzieję, że przyjdzie wcześniej niż później.


Autor: Tomasz Brodko

Post: Blog2_Post
bottom of page