top of page
  • DartsPL

Bull&Bust #10 – Triumf Wrighta i rozczarowujący Cullen

Za nami emocje związane z kolejnym dużym turniejem. Tym razem w niemieckim Oberhausen rozegrane zostały Mistrzostwa Europy. W starciu najlepszych darterów European Touru triumfował Peter Wright. Wśród rozczarowań turnieju należy niestety wymienić Krzysztofa Ratajskiego. BULL – Peter Wright Wybór nie mógł by inny. Peter Wright w końcu przerwał okres posuchy i w niedzielę wzniósł kolejne w karierze trofeum. Na Szkota w Oberhausen nie było mocnych. Snakebite w imponującym stylu demolował kolejnych rywali i zaskakiwał niezwykle wysokimi średnimi. Droga Wrighta do końcowego triumfu nie należała do najłatwiejszych. Szkot odpuścił dwa ostatnie turnieje European Tour i przez to wylądował na 15 miejscu klasyfikacji generalnej cyklu. Niskie rozstawienie zagwarantowało mu drabinkę najeżoną wymagającymi rywalami. Już w drugiej rundzie Snakebite musiał zmierzyć się z Gerwynem Pricem! Szkot spisał się jednak bezbłędnie i właściwie przez cały czas kontrolował wydarzenia przy tarczy. Ostatecznie ograł rywala 10-6, chociaż prowadził już nawet 9-3. Zwycięstwo nad Walijczykiem dało mu przepustkę do ćwierćfinału, w którym Peter bez większych problemów ograł Steve’a Westa. W kolejnej rundzie na Wrighta czekał najtrudniejszy pojedynek w całym turnieju – niezwykle wyrównana konfrontacja z Jonnym Claytonem. Szkot wygrał wojnę nerwów, wygrał 11-8 i zameldował się w finale imprezy. W decydującym meczu Wright postawił kropkę nad i. Kolejny kapitalny występ dał mu przekonujące zwycięstwo nad Jamesem Wadem i w pełni zasłużony triumf w całym turnieju. We wszystkich 5 meczach Mistrzostw Europy Wright przekraczał średnią 100, a aż trzykrotnie wykręcił wynik powyżej 104! Wysokie zdobycze punktowe połączone z kliniczną precyzją na podwójnych sprawiły, że Snakebite był właściwie nie do pokonania. Nareszcie zobaczyliśmy Wrighta w formie z Mistrzostw Świata! W nagrodę za dobry występ Szkot powrócił na 2 miejscu rankingu Order of Merit. Nominowani Devon Petersen – African Warrior po raz kolejny potwierdził, że jego dobre występy w obecnym sezonie nie są jedynie pojedynczymi przebłyskami formy. Reprezentanta RPA należy śmiało zaliczyć do aktualnej światowej czołówki. Devon w obecnej dyspozycji jest w stanie ograć każdego rywala i udowadnia to od kilku tygodni. W Oberhausen zatrzymał się na półfinale, w którym minimalnie przegrał z Jamesem Wadem. Przez cały mecz obaj zawodnicy szli łeb w łeb, ale w decydującym legu górą był Wade i nie zobaczyliśmy Petersena w finale imprezy. Kolejne sukcesy African Warriora wydaj się być jedynie kwestią czasu. Devon imponuje przede wszystkim w statystyce maksów – reprezentant RPA jest niezwykle powtarzalny przy rzutach do potrójnej 20 i w praktyczne każdym meczu notował na swoim koncie pokaźne zdobycze w tej statystyce. Najbardziej imponujący był występ Petersena w meczu przeciwko Ianowi White’owi w ćwierćfinale. Średnia 106,30 (najwyższa w całym turnieju) i 10 maksów – przy takim dorobku ręce same składają się do oklasków. Świetny występ dał Devonowi kolejny skok w rankingu. W najnowszym notowaniu awansował o 8 pozycji i będzie zajmował 33 miejsce. Jonny Clayton – Walijczyk również ma za sobą niezwykle udany weekend. Nie udało mu się co prawda przedrzeć do finału imprezy, ale jako jedyny zawodnik był bliski ogrania Petera Wrighta. Kluczowy dla losów ich rywalizacji był błąd Claytona w… liczeniu. Przy stanie 8-9 dla rywala Ferret perfekcyjnie wyzerował 101, ale problem polegał na tym, że do końca lega brakowało mu 111. Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby nie ten błąd? Sam Wright przyznał po turnieju, że to półfinałowe starcie było dla niego najtrudniejszym meczem w całym turnieju. Clayton w drodze do półfinału musiał wznieść się na wyżyny i ograć bardzo niewygodnych rywali. Walijczyk już w pierwszej rundzie stoczył ciężki bój z Maxem Hoppem. W dwóch kolejnych rundach dość pewnie rozprawił się z dwiema sensacjami ostatnich tygodni – najpierw wygrał 10-6 z Jose de Sousą, a następnie oddał zaledwie 4 legi w rywalizacji z Dirkiem van Duijvenbode. Dzięki dobremu występowi Clayton wdarł się do najlepszej 16 rankingu Order of Merit! BUST – Joe Cullen Największym rozczarowaniem Mistrzostw Europy, naszym redakcyjnym zdaniem, był Joe Cullen. Anglik do Oberhausen przyjechał jak zwycięzca klasyfikacji European Tour, a więc był w turnieju rozstawiony z numerem jeden. Rockstar rozbudził nadzieje swoich kibiców świetnym występem w Sindelfingen, gdzie Cullen wygrał cały turniej. Niestety podczas Mistrzostw Europy zawiódł i pożegnał się z imprezą już po pierwszej rundzie. Cullen poległ 3-6 w rywalizacji z Williamem O’Connorem. O’Connorem, którego w Oberhausen w ogóle nie powinno być. Irlandczyk pojawił się w turniejowej drabince z powodu wycofania się z turnieju Glena Durranta. Niestety Duzza nie mógł wziąć udziału w Mistrzostwach Europy z powodu pozytywnego wyniku na obecność koronawirusa. O’Connor swoją szansę wykorzystał i bardzo pewnie ograł Cullena w pierwszej rundzie turnieju i dotarł aż do ćwierćfinału. Joe zaprezentował się z dość kiepskiej strony – słaba średnia poniżej 90 i dość bezbarwny występ. To wszystko spowodowało, że został w tym tygodniu naszym bustem. Nominowani Krzysztof Ratajski – Zazwyczaj Polaka chwalimy, ale tym razem trafia do niechlubnej grupy zawodników, która rozczarowała. Polscy kibice mają wobec Ratajskiego duże oczekiwania i porażka w pierwszej rundzie Mistrzostw Europy musiała wywołać falę zawodu. Polak przegrał ze Stevem Westem i to na własne życzenie. Pomimo paru legów, w których miał wyraźną przewagę Polish Eagle nie potrafił przełamać rywala. Zabrakło lepszej skuteczności na podwójnych, która w ostatnim czasie jest największą zmorą Ratajskiego. Brak przełamań poskutkował porażką w decydującym legu i pożegnaniem się z Mistrzostwami Europy już po pierwszej rundzie. Turniej ten jak na razie nie należy do ulubionych zawodów Polaka – był to jego trzeci występ na tej imprezie i po raz trzeci zakończyła się dla niego porażką już w pierwszym meczu. Mamy nadzieję, że Ratajski szybko otrząśnie się po niepowodzeniu i wróci na odpowiednie tory. Przed Polską duże wyzwanie w World Cup of Darts, a dobra forma Krzyśka jest niezbędna do udanego występu naszej reprezentacji. Dave Chisnall – W tym tygodniu postanowiliśmy „odpuścić” Robowi Crossowi i Darylowi Gurneyowi, którzy wciąż rozczarowują i nie są w stanie przełamać słabej passy. Jako trzeciego nominujemy Dave’a Chisnalla. Forma Chizzy’ego w ostatnich tygodniach jest mocno nierówna. Po słabiutkim występie w World Series Finals Anglik odrodził się jak feniks z popiołów i zagrał świetnie podczas World Grand Prix. Na kolejnej większej imprezie znowu jednak rozczarował i przegrał w meczu pierwszej rundy z Jamiem Hughesem. Dave przez większość meczu prowadził i miał przewagę przełamania, ale w końcówce spotkania posypał się i dwukrotnie stracił swoje podanie. Najistotniejszy był decydujący leg, w którym Chisnall rzucał jako pierwszy, ale nie był w stanie wykorzystać przewagi i musiał pożegnać się z turniejem. Anglik nie był być może zaliczany do faworytów turnieju, ale jego porażka już w pierwszej rundzie niewątpliwie była dla niego sporym rozczarowaniem. Chisnall nie będzie występował podczas World Cup of Darts, a więc będzie miał okazję do odpoczynku i ustabilizowania formy w domowym zaciszu. Autor - Arkadiusz Salomon Zdjęcie - Metro.co.uk

Post: Blog2_Post
bottom of page