top of page
  • DartsPL

Dirk van Duijvenbode znów o krok od tytułu

Holenderska publiczność w Amsterdamie miała w miniony weekend sporo powodów do radości. Najlepszym Holendrem wcale nie okazał się Michael van Gerwen, a Dirk van Duijvenbode, który niespodziewanie doszedł do finału World Series of Darts Finals i otarł się o pierwsze wielkie trofeum w karierze.

Do samych rozgrywek World Series of Darts Finals można mieć sporo zastrzeżeń, ale trzeba jej oddać jedno – gwarantuje nam w ostatnich latach świetne finały. W latach 2015 i 2016 kapitalne batalie w Glasgow toczyli ze sobą Michael van Gerwen i Peter Wright, w 2018 roku decider decydował o triumfie Jamesa Wade’a nad Michaelem Smithem, a w tym roku znów mogliśmy poczuć się rozpieszczeni. Gerwyn Price i Dirk van Duijvenbode stoczyli świetne widowisko, a kwestię końcowego triumfu wyjaśnili dopiero w ostatnim legu spotkania. W całym turnieju szczególnie zaimponował Dirk. Holender od jakiegoś czasu uznawany jest oczywiście za światową czołówkę, ale trochę brakuje mu do największych postaci PDC. Wymieniając faworytów do wygrania kolejnych ważnych turniejów nie wymieniamy go nigdy w pierwszym rzędzie, a raczej typujemy do bycia ewentualnym czarnym koniem. I Dirk często takim sprawcą niespodzianek bywa. W miniony weekend w Amsterdamie pokazał, że ma papiery na to, żeby regularnie walczyć o trofea z najlepszymi. Nakręcony Dirk = groźny Dirk Podczas rozgrywek w Amsterdamie nie wszystko układało się po myśli holenderskiego króla bakłażanów. Już w pierwszej rundzie Dirk został solidnie przetestowany przez Haupaia Puhę. Nowozelandczyk podczas tegorocznego World Series zasłynął wygraną nad Jonnym Claytonem w Queensland, a w Amsterdamie ponownie udowodnił, że jest w stanie zagrozić tuzom PDC. Wspierany przez amsterdamską publikę van Duijvenbode przez cały mecz nie był w stanie zbudować sobie bezpiecznej przewagi, a w końcówce przegrywał już 4-5. W kluczowym momencie potrafił jednak wskoczyć na odpowiedni poziom i decidera rozpoczął od maksa, który poprowadził go do przełamania, dającego triumf w całym spotkaniu.

Haupai Puha jako pierwszy przetestował możliwości Dirka w Amsterdamie! Nowozelandczyk odpadł dopiero po przegranej w decidere.

Nie łatwiej było w ćwierćfinałowej w rywalizacji z Ryanem Joycem. Anglik po niespodziewanym triumfie nad Dimitrim van den Berghiem nie zamierzał zwalniać tempa i postawił Dirkowi trudne warunki. Holender świetnie rozpoczął spotkanie i wyszedł na prowadzenie 6-2. Gdy wydawało się, że niesiony dopingiem rodaków Aubergenius sprawnie zapewni sobie awans do półfinału, do głosu doszedł Joyce, który zaczął świetnie punktować i porzucił pomyłki na podwójnych. Joyce dogonił rywala, doprowadził do remisu 6-6 i wyrównanej końcówki. Od momentu wyrównania stanu meczu obaj zawodnicy szli łeb w łeb, a przełomowy wydawał się 17 leg, w którym jako pierwszy rzucał Dirk. Obaj darterzy w końcówce partii popełnili masę błędów na podwójnych. Wojnę nerwów wygrał Anglik, który skorzystał z kolejnych pomyłek Dirka na podwójnej 1. Joyce wyszedł na prowadzenie 9-8, rozpoczynał kolejną partię i wydawało się, że Holender nie będzie w stanie odwrócić losów tego spotkania. Ten, kto tak myślał, był jednak w błędzie! Aubergenius po raz kolejny w tym turnieju powstał jak feniks z popiołów i w kluczowym momencie zmobilizował się do lepszej gry. Dwa kolejne legi padły łupem van Duijvenbode i miejscowa publiczność mogła cieszyć się ze swojego reprezentanta w półfinale turnieju!

Ryan Joyce zaliczył w Amsterdamie świetny weekend! Drogę do półfinału zatrzasnął mu przed nosem van Duijvenbode, który w końcówce przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Dirk to wciąż zawodnik, który gra seriami. W swoich najlepszych momentach Holender wygląda jak rozpędzony parowóz, którego aż ciągnie do kolejnych wizyt przy tarczy. Dirk nakręca się, a sprzyjająca publiczność, dobra gra rywala, efektowne zdobycze punktowe i wysokie zejścia wydają się wpływać na niego jak czerwona płachta na byka – w pozytywnym sensie! Jego gra staje się wręcz automatyczna – kolejne lotki posyłane są przez niego ze sporą prędkością i z imponującą precyzją. W takich momentach van Duijvenbode jest niezwykle groźny dla każdego rywala. W kluczowych momentach spotkań World Series Finals, w których Dirk stał już pod ścianą, oglądaliśmy go właśnie w tej wersji – i to poprowadziło go do odwrócenia losów spotkań. Niestraszni Walijczycy Po awansie do półfinałów żarty z perspektywy Holendra się skończyły. W walce o finał na jego drodze stanął Jonny Clayton – triumfator turnieju sprzed roku. Warto nadmienić – odnowiony Jonny Clayton, który w Amsterdamie swoją grą w końcu zaczął nawiązywać do swoich wyczynów z poprzedniego roku. Ferret w poprzednich spotkaniach w świetnym stylu ograł dwóch faworytów publiczności – Danny’ego Nopperta i Michaela van Gerwena. W grze Claytona znów widoczny był luz – Walijczyk znów dobrze punktował i swobodnie czuł się w wysokich zejściach kończonych trafieniem w środek tarczy. Wydawało się, że Dirk będzie jego kolejną holenderską ofiarą, ale sam zainteresowany wymyślił sobie inne rozstrzygnięcie. Van Duijvenbode od pierwszych legów grał nad wyraz skutecznie i przez cały mecz nie pozwolił Claytonowi na prowadzenie! Od stanu 1-0 dla Holendra wynik tylko raz był remisowy, przy stanie 7-7. Przez resztę spotkania prowadził Holender, który błyszczał w statystyce maksów – rzucił ich 8 (w całym sezonie Dirk jest obecnie najczęściej rzucającym maksy w Pro Tourze) i świetną skutecznością na podwójnych, która oscylowała w okolicach 50%. Clayton nie grał być może tak efektownie, jak w poprzednich rundach, ale gra Dirka i tak mogła zaimponować.

Jonny Clayton w Amsterdamie znów imponował efektowną i efektywną grą. Do finału jednak nie awansował - lepszy okazał się ulubieniec holenderskiej publiczności Dirk van Duijvenbode.

Wygrana z Claytonem zaprowadziła Holendra do jego drugiego finału turnieju telewizyjnego w karierze. Pierwszym było World Grand Prix 2020, w którym jego finałowym rywalem był Gerwyn Price. W Amsterdamie było podobnie i na jego drodze do szczęścia znów stanął Walijczyk. Faworytem był oczywiście Iceman, a część kibiców mogła spodziewać się powtórki z 2020 i dość wyraźnej dominacji faworyta i pewnego triumfu Price’a. Tak się jednak nie stało! Dirk nie wymiękł i razem z byłym liderem światowego rankingu zafundował kapitalny finał - niezwykle wyrównany, emocjonujący i co najważniejsze stojący na bardzo dobrym poziomie. Wiele razy wydawało się, że Dirk w pewnym momencie pęknie, nie wytrzyma presji narzucanej ze strony Price’a i pozwoli rywalowi na zbudowanie przewagi. Tak się jednak nie stało i Dirk utrzymywał się w grze aż do decidera. Tym razem karty się odwróciły i to jego rywal zagrał w kluczowym momencie kapitalnie w najważniejszym momencie spotkania. Pomimo gwizdów i buczenia publiczności Price po raz kolejny w swojej karierze udowodnił, że ma mentalność prawdziwego mistrza – po kapitalnym deciderze udało mu się przełamać reprezentanta gospodarzy i po raz drugi w karierze sięgnąć po zwycięstwo w World Series of Darts Finals. Od trzech lat trofeum to jest w posiadaniu Walijczyków!

Gerwyn Price wydłużył hegemonię Walijczyków w World Series of Darts Finals do trzech lat i sięgnął po swój drugi triumf w tych rozgrywkach!

Atak na czołówkę Droga Dirka van Duijvenbode od zawodnika, który jeszcze nie tak dawno walczył o kartę zawodniczą do dartera, który coraz śmielej spogląda w kierunku czołowych miejsc rankingu jest doprawdy imponująca. Warto pamiętać, że Dirk po raz pierwszy w PDC zawitał już w 2018 roku, ale po dwuletniej przygodzie z Pro Tourem, jego pobyt w darterskiej elicie zakończył się dla niego nie najlepiej i w 2020 roku Dirk ponownie stanął do rywalizacji w europejskim Q Schoolu. Dopiero jego druga przygoda z PDC okazała się udana. Początkowe sukcesy w mniejszych turniejach przerodziły się w coraz zuchwalsze próby podboju telewizji. Czy Holender postawi kolejny krok w swojej karierze i na stałe wedrze się do światowej czołówki? Tego dowiemy się z czasem, na razie można stwierdzić, że van Duijvenbode jest niezwykle charyzmatyczny, świetnie się go ogląda i potrafi kapitalnie gra w darta – to cechy, z których można ulepić gwiazdę PDC! Autor - Arkadiusz Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.

Post: Blog2_Post
bottom of page