top of page
  • DartsPL

Grand Slam of Darts 2021 – Pierwsze zadanie zaliczone!

Za nami pierwszy dzień rozgrywek grupowych w Grand Slam of Darts. Krzysztof Ratajski perfekcyjnie wykonał swoje zadanie i wysoko ograł Martina Schindlera. Polak jest w dobrej sytuacji do wyjścia z grupy.

Faza grupowa Grand Slam of Darts nie należy do najłatwiejszych. Krótki format meczów sprawia, że właściwie każdego zawodnika stać na grę na bardzo wysokich średnich i często jesteśmy świadkami nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Dla faworytów mecze te po prostu trzeba zaliczyć i o nich zapomnieć. Krzysztof Ratajski zrobił dokładnie to czego od niego oczekiwaliśmy i po wysokiej wygranej nad Martinem Schindlerem postawił się w bardzo dobrej sytuacji na kolejne spotkania w grupie A. Ciekawie było również w pozostałych grupach – nie zawodzili faworyci, na wielką scenę powrócił Raymnod van Barneveld, a z bardzo dobrej strony pokazała się młodzież. Sprawdźmy co wydarzyło się w sobotę w Wolverhampton! Gorsza wersja Niemca Mecz Krzysztofa Ratajskiego z Martinem Schindlerem wzbudzał obawy. Głównie przez nieprzewidywalność Niemca, który równie dobrze mógł zagrać jak szalony na średniej powyżej 100, albo jak przeciętny zawodnik. Nierówność i wahania formy to właściwie norma w dotychczasowej karierze młodego Niemca. Ostatnio z dyspozycją było jednak bardzo dobrze – dowodem był udany turniej kwalifikacyjny, na którym The Wall zagrodził drogę do Grand Slama samemu Chisnallowi. Na szczęście w sobotnie popołudnie zobaczyliśmy te słabszą odsłonę Schindlera. W grze Niemca absolutnie nic się nie kleiło – Martin regularnie psuł swoje podejścia rzuconymi „5” czy „1” na górze tarczy lub „3” i 7”” gdy poszukiwał wysokich zdobyczy na dole. Podobnie było w drugim najważniejszym elemencie gry – podwójnych. Schindler nawet gdy dostawał szanse na skończenia lega to seryjnie pudłował rzuty do zewnętrznej obręczy tarczy. Ratajski na tle mizernego rywala wypadł bardzo solidnie i mecz od początku miał pod kontrolą. Polak nie zagrał niczego specjalnego, a w pierwszych legach dało się jeszcze wyczuć lekką nerwowość Rataja. Krzysiek jest jednak gwarancją pewnego poziomu i będący w tak słabej dyspozycji Schindler nie miał prawa mu zagrozić. Dla Polish Eagle’a wszystko poszło jak z płatka po pierwszym przełamaniu rywala na 3-1. Schindler tak jak by ostatecznie stracił nadzieje na ugranie w tym meczu jakichkolwiek punktów i przegrał dwie kolejne partie i cały mecz 1-5. Wysoka wygrana Ratajskiego to idealny start rozgrywek grupowych – w końcowym rozrachunku znaczenie może mieć też bilans legowy i wysoka wygrana nad zawodnikiem, który wydawał się największym potencjalnym rywalem do walki o awans zawsze cieszy. Potencjalnym, bo z taką grą jak w sobotę Schindler będzie miał problemy ze zdobyciem choćby jednej wygranej. Niemca nie należy jednak skreślać – już wiele razy pokazywał w swojej karierze, że potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie.

O to chodziło! Krzysztof Ratajski wysoko wygrał z martinem Schindlerem i może bez zbędnej presji podejść do starcia z Gerwynem Pricem.


W drugim meczu „polskiej” grupy Gerwyn Price podejmował młodego Nathana Rafferty’ego. Dla Mistrza Świata miało być szybko, łatwo i przyjemnie, ale żaden z tych przymiotników się nie sprawdził. Triumfator brytyjskiej serii Development Tour udowodnił swój ogromny talent i wytrzymał presję gry na wielkiej scenie. Rafferty był w stanie przeciągnąć mecz do decydującego lega, w którym dostał nawet jedną lotkę meczową na bullu! Price’owi zaglądnęło w oczy widmo porażki w pierwszym meczu grupowym, ale Walijczyk pokazał klasę Mistrza Świata i w decydującym momencie trafił niezwykle ważną podwójną „5”. Price uwielbia Grand Slama, na którym triumfował dwukrotnie z rzędu w 2018 i 2019 roku zdobywając swoje pierwsze ważne trofea. W tym roku nie notuje wymarzonego początku, ale na tym etapie turnieju najważniejsze są wygrane, a nie styl. Powrót Barneya Darterskie środowisko żyło telewizyjnym powrotem Raymonda van Barnevelda. Wyśmienity przed laty Holender powrócił do PDC w tym sezonie i podczas Grand Slama dostał pierwszą szansę na zaprezentowanie się na wielkiej scenie. Niegdyś takie turnieje były dla Barneya normą, ale ostatni raz taką szansę miał przy okazji Mistrzostw Świata w 2020 (w tym roku wystąpił też podczas UK Open, ale początkowe fazy tego turnieju przypominają bardziej zwykły turniej Players Championship). Raymond nie zawiódł i w swoim pierwszym grupowym meczu otarł się o wygraną z Michaelem Smithem. Najlepszym przyjacielem Holendra w tym starciu był czerwony środek – van Barneveld aż dwukrotnie kończył legi trafieniem w bullseye’a i dzięki efektownym finiszom odpierał zmasowane ataki Smitha. Mecz był niezwykle wyrównany i końcowe rozstrzygnięcie zapadło dopiero w decydującym legu, w którym to Holender miał przewagę rzucania jako pierwszy. Ostatecznie potężna siła punktowania Smitha zwyciężyła i to Anglik jako pierwszy wypracował sobie możliwość zakończenia meczu. Bully Boy trafił podwójną „10” i zwyciężył w niezwykle ważnym dla losów tabeli grupy H meczu. Szanse Raymonda na awans wciąż nie są jednak stracone. W drugim meczu grupy Gary Anderson co prawda ograł wysoko 5-1 Joe Davisa, ale nie pokazał się z najlepszej strony. Zmagający się w ostatnich tygodniach z kontuzją łokcia młody Anglik zagrał na najsłabszym poziomie spośród wszystkich zawodników i nie przetestował specjalnie Flying Scotsmana. Gary największe problemy miał na podwójnych – w całym meczu zmarnował aż 17 lotek na doublach. Patrząc na jego chimeryczną grę nie należy jeszcze odbierać szans utytułowanemu Barneyowi. Wiele wskazuje, że to właśnie ich bezpośrednie starcie może rozstrzygnąć kwestie awansu do 1/8 finału.

Raymond van Barneveld wie jak smakuje wygrana w Grand Slam of Darts. W tym roku po przerwie wraca na wielką scenę i przyciąga ogromne zainteresowanie kibiców.

W innych grupach nie zawodzili faworyci. Pewne wygrane odnieśli Michael van Gerwen i Peter Wright. Obaj wielcy mistrzowie mierzyli się w pierwszych kolejkach z dwiema najlepszymi darterkami na świecie – Fallon Sherrock i Lisa Ashton. Łączny bilans reprezentantek płci pięknej to jednak tylko 1 wygrany leg. Van Gerwen bezlitośnie ograł Ashton nie pozwalając rywalce na podejście do choćby jednej podwójnej. Wright zgubił co prawda jedną partię w starciu z Sherrock, ale kontrolował przebieg spotkania i jego zwycięstwo nie było nawet na chwilę zagrożone. Komplet punktów zgarnął również Jonny Clayton. Walijczyk zmierzył się z będącym w tym sezonie świetnej formie Rustym-Jakiem Rodriguezem. Młody Austriak pokazał się z bardzo dobrej strony i zagrał na wysokim poziomie, ale to wciąż było za mało na Ferreta. Clayton niczym stary rutyniarz pokazał młodemu adeptowi miejsce w szeregu. Walijczyk był nie do złamania przy swoim liczniku i pewnie obronił do ostatnich lotek przewagę przełamania jaką wywalczył sobie na samym początku spotkania. Największą niespodzianką była zdecydowanie porażka Jamesa Wade’a w starciu z Jimem Williamsem. Walijczyk do tej pory był głównie kojarzony z występami w federacji BDO, w której przez lata odnosił niemałe sukcesy i zaliczał się do czołówki tamtejszego rankingu. Wobec rozpadnięcia się amatorskiej federacji Williams postawił jednak zdecydowanie na PDC i zaczyna przynosić to pierwsze korzyści. The Quiff wygrał w tym sezonie klasyfikację brytyjskiej części Challenge Touru. Dzięki temu zagwarantował sobie kartę zawodniczą na kolejny sezon oraz występy na Mistrzostwach Świata i Grand Slamie. W starciu z Wadem Walijczyk zagrał na bardzo przyzwoitym poziomie, ale trzeba uczciwie stwierdzić, że to Anglik w głównej mierze ten mecz przegrał. Wade w niczym nie przypominał zawodnika, do którego przywykliśmy. The Machine nie był nawet specjalnie skuteczny na podwójnych, co od zawsze było jego największą bronią. Rywal doskonale to wykorzystał i triumfował w decydującej partii, dobitnie udowadniając, że kryzys formy jaki przechodzi James jest naprawdę poważny. Jeśli Anglik nie chce zanotować swojego drugiego w karierze odpadnięcie w grupach na Grand Slamie to będzie musiał poważnie wziąć się do roboty i pokazać się ze znacznie lepszej strony w kolejnych meczach.

Na grę Jamesa Wade'a w ostatnich tygodniach nie patrzy się najlepiej. Nie inaczej było podczas starcia z Jimem Williamsem, w którym Anglik po raz kolejny nie zachwycił

Więcej pytań niż odpowiedzi Po pierwszych meczach wciąż jesteśmy bardzo dalecy od odpowiedzi na najważniejsze pytania. Żaden z darterów wciąż nie może się czuć spokojnie i żaden z nich nie stracił też szans na wyjście z grupy. Dzisiaj czekają nas mecze drugiej kolejki, w których w pierwszych meczach zobaczymy przegranych z pierwszych spotkań, a w drugich, tych którzy triumfowali. Po tych rywalizacjach będziemy już znacznie mądrzejsi i prawdopodobnie poznamy już pierwszych pechowców , którzy stracą nawet matematyczne szanse na zajęcia miejsca w pierwszej dwójce oraz tych, którzy będą mogli już świętować awans do 1/8 finału. Krzysztof Ratajski przy tarczy pojawi się około godziny 16, a jego rywalem będzie Gerwyn Price. Mecze Grand Slam of Darts możecie śledzić na stronie internetowej i kanale youtoube TVP Sport. Gr.A Krzysztof Ratajski (94.91) 5-1 Martin Schindler (81.49) Gerwyn Price (99.05) 5-4 Nathan Rafferty (95.18) Gr. B Jonny Clayton (101.50) 5-3 Rusty-Jake Rodriguez (94.38) Bradley Brooks (86.39) 5-1 Mervyn King (80.28)

Gr. C

Jim Williams (90.97) 5-4 James Wade (90.02)

Rob Cross (96.35) 5-0 Boris Krcmar (87.27)

Gr. D

Ryan Joyce (98.41) 5-4 Stephen Bunting (106.70)

Rowby-John Rodriguez (93.63) 5-3 Chris Dobey (90.05)

Gr.E

Gabriel Clemens (96.45) 5-1 Mike de Decker (94.09)

Peter Wright (96.45) 5-1 Fallon Sherrock (90.55)

Gr. F

Jose de Sousa (95.81) 5-1 Matthew Campbell (83.58)

Mensur Suljovic (100.61) 5-3 Luke Humphries (101.25)

Gr.G

Michael van Gerwen (105.85) 5-0 Lisa Ashton (87.96)

Joe Cullen (98.88) 5-0 John Henderson (87.88)

Gr.H

Gary Anderson (82.39) 5-1 Joe Davis (66.95)

Michael Smith (100.43) 5-4 Raymond van Barneveld (96.48) Autor - Arkadiusz Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.




Post: Blog2_Post
bottom of page