top of page
  • DartsPL

Michael van Gerwen po raz trzeci!

World Grand Prix dobiegło końca, a najwięcej powodów do radości po tygodniu spędzonym w Leicester miał Michael van Gerwen. Holender znów pokazuje swoją mistrzowską formę i w dobrym stylu sięgnął po swój trzeci telewizyjny triumf w tym roku. W finale Mighty Mike ograł 5-3 Nathana Aspinalla.

Tygodniowy festiwal podwójnych dobiegł końca. Szalony format World Grand Prix, jak zwykle przyniósł sporo zamieszania, kilka niespodzianek i wiele emocji. Czas spędzony w Leicester najlepiej spożytkował Michael van Gerwen, który po raz kolejny w tym sezonie dał znać o powrocie do bardzo wysokiej formy. Posucha z ubiegłego roku dawno przestała być aktualna – Holender znów daje znać o swojej świetnej formie i w minioną niedzielę dołożył na swoje konto trzeci w tym sezonie triumf w turnieju telewizyjnym. Warto, a nawet trzeba dodać – triumf w pełni zasłużony! Sporo powodów do radości może też mieć Nathan Aspinall. Anglik wyraźnie odrodził się po chwilowym dołku formy spowodowanym kontuzją i znów mógł cieszyć się z pełnoprawnej rywalizacji z najlepszymi darterami świata. Asp dość niespodziewanie przeszedł przez wymagającą drabinkę i awansował do finału, w którym udało mu się odrobinę nastraszyć Michaela van Gerwena… Bezlitosna końcówka Wszystko zaczniemy jednak od Krzysztofa Ratajskiego. W podsumowaniu pierwszej rundy opisywaliśmy starcie Polaka z Callanem Rydzem, które zakończyło się dość pewnym triumfem naszego dartera. W drugiej rundzie poprzeczka trudności powędrowała znacznie wyżej i na drodze Ratajskiego stanął Peter Wright. Polakowi, po raz drugi w tym sezonie, udało się zmusić Mistrza Świata do sporego wysiłku, ale w końcówce znów musiał uznać wyższość Szkota. Polscy kibice mieli świeżo w pamięci pojedynek Rataja z Wrightem w tegorocznym Matchplayu. Wtedy Krzysztof zaprezentował się z bardzo dobrej strony i przegrał dopiero w samej końcówce, po grze na przewagi. Tym razem gra Polaka, nie była aż tak imponująca, ale wynik znów był na styku. Przez większość spotkania Ratajski korzystał z nieco słabszej postawy Szkota. Wright marnował sporo lotek na podwójnych i stwarzał naszemu rodakowi szanse na wygrywanie kolejnych legów. Ratajski nie był już tak skuteczny na podwójnej 16, jak w pierwszym spotkaniu z Rydzem, ale wciąż otwierał legi dość sprawnie i nie zostawał z tyłu. Szybkie porównanie statystyczne – z Rydzem Rataj wchodził do gry ze skutecznością 45%, w rywalizacji z Wrightem ten wskaźnik w całym meczu spadł do poziomu 37,5%.

źródło - PDC.TV; Lawrence Lustig

Krzysztof Ratajski znów postraszył Petera Wrighta. Do pełni szczęścia zabrakło jednak jednego wygranego seta.

Początek spotkania obfitował w przełamania. Wystarczy powiedzieć, że na dziesięć pierwszych legów meczu, aż osiem z nich wygrywali darterzy, którzy rzucali w legu jako drudzy, Przełożyło się to na dwa wyrównane sety, które decydowały się w deciderze. W pierwszym górą był Wright, a w drugiej partii kluczowe przełamanie należało do Ratajskiego, który trafieniem w podwójną "3" wyrównał stan rywalizacji. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po przerwie – Polak kontynuował stabilną grę, wykorzystywał słabszą formę Wrighta i po raz drugi z rzędu okazał się lepszy w deciderze, wychodząc w całym meczu na prowadzenie 2-1. W tym momencie skończyła się jednak piękna bajka. Wright w obliczu zagrożenie zdecydowanie poprawił swoją grę w i w dwóch kolejnych partiach zaczął grać prawdziwy koncert. W 4. i 5. secie Szkot osiągał średnie powyżej 100, a jego problemy na podwójnych nagle wyparowały. Ratajski utrzymał swoją grę na podobnym poziomie i stąd wyniknęła między zawodnikami dość drastyczna różnica, która szybko przekuła się na wynik. Mistrz Świata wygrał sześć kolejnych legów z rzędu i w świetnym stylu pozbawił Ratajskiego szans na ćwierćfinał Grand Prix. Nie możemy odczuwać specjalnego rozczarowania występem Ratajskiego w Leicester. Polak wygraną z Callanem Rydzem wypełnił swój plan minimum. W meczu z Peterem Wrightem udawało mu się przez dłuższy czas rywalizować ze Szkotem jak równy z równym. Niestety trzeba uczciwie przyznać, że to Snakebite rozdawał karty, a gdy tylko udało mu się odnaleźć swoją dobrą grę, nie pozostawił Ratajowi większych szans. Mimo wszystko po raz kolejny potwierdziło się, że w tym sezonie Ratajskiemu znacznie lepiej idzie gra w telewizji, niż na podłodze i mniejszych turniejach. To z pewnością doby prognostyk przed zbliżającymi się ważnymi momentami sezonu – szczególnie Mistrzostwami Świata, w których Polish Eagle będzie bronił pieniędzy zdobytych za osiągnięty przed dwoma laty ćwierćfinał. Klasyk bez historii Przejdźmy do kluczowych wydarzeń Grand Prix, które zdecydowały o końcowych losach całego turnieju. W dolnej części drabinki świetnie radził sobie Michael van Gerwen. Dość niespodziewanie najwięcej problemów na drodze do finału sprawił mu… Stephen Bunting w drugiej rundzie. Pomimo dość wyraźnej różnicy w średnich i wygranych legach Anglikowi udawało się utrzymywać w spotkaniu. The Bullet potrafił zaskakiwać rywala w kluczowych momentach spotkania. Bunting wygrał pierwszą partię po deciderze, a potem nie zraził się dwoma kolejnymi przegranymi do 0. Wygrana 3-2 w czwartym secie otworzyła mu szansę na sprawienie sporej niespodzianki. W decydującym secie MvG udowodnił jednak swoją przewagę i już w pierwszym legu przełamał rywala, a następnie utrzymał przewagę aż do końca ostatniego seta. W kolejnej rundzie Mighty Mike zgubił jedną partię w rywalizacji z Chrisem Dobeyem i awansował do półfinału, w którym czekał a niego Peter Wright. Wielkie darterskie derby zapowiadały się na świetne widowisko, ale okazały się wielkim… rozczarowaniem.

źródło - https://dartsnews.com/pdc/stephen-bunting-is-feeling-confident-about-his-chances-at-the-world-grand-prix-im-one-of-the-most-consistent-on-the-tour

Dość nieoczekiwanie to Stephen Bunting był najbliżej ogrania Michaela van Gerwena. Anglik uległ mu dopiero po deciderze!


Mecz dwóch darterskich gigantów całkowicie zaskoczył jednostronnością. Od pierwszych lotek van Gerwen nie dawał Wrightowi większych szans. Świetna gra Holendra zbiegła się w czasie ze słabiutką dyspozycją Szkota, który miał problemy z praktycznie każdym elementem swojej gry. Holender z ogromną łatwością otwierał kolejne legi, a jego skuteczność na topie była wprost imponująca. Szkot miał z kolei problemy nie tylko z trafianiem podwójnych, ale także z grą na dystansie, która była bardzo nieregularna. Van Gerwen przy tarczy rządził i dzielił i zdemolował jednego ze swoich największych rywali. Mecz zakończył się wynikiem 4-0, a Wright był w stanie ugrać zaledwie jednego lega! Mecz, który miał zachwycić, przeszedł do historii, jako najbardziej jednostronny półfinał w historii World Grand Prix. Po raz trzeci w historii finalista nie stracił w półfinale ani jednego seta. Co ciekawe dwa poprzednie przypadki wygranych do 0 również były autorstwa Michaela van Gerwena.

źródło - https://www.skysports.com/darts/news/12288/12660290/peter-wright-to-miss-three-world-series-of-darts-events-in-australia-and-new-zealand

Peter Wright nie sprostał swoim własnym wymaganiom i po jednostronnym starciu musiał uznać zdecydowaną wyższość Michaela van Gerwena.


Dla Szkota może być to pewną nauczką – Wright przez cały turniej czuł się bardzo pewnie i prowokował swoich rywali odważnymi wypowiedziami. Szkot przekonywał, że może ograć każdego dartera, jakimkolwiek kompletem lotek, a nawet sugerował, że inni powinni spędzić więcej czasu na treningu. Jego śmiałe słowa nie przełożyły się na jego turniejową dyspozycję. Snakebite bliski odpadnięcia z rywalizacji był już w ćwierćfinale, ale ostatecznie przetrwał trzy lotki meczowe Dimitriego van den Bergha. W półfinale MvG nie pozostawił mu już żadnych złudzeń.

Ciężkie boje Aspinalla Dużo trudniejszą drogę do finału miał w górnej części drabinki Nathan Aspinall. Anglik na przestrzeni całego turnieju znacznie częściej musiał rywalizować na pełnym dystansie i w aż trzech spotkaniach wygrywał dopiero po decydującym secie. Nathan często wychodził z sytuacji podbramkowych, a największego comebacku dokonał w starciu z Dannym Noppertem, Holender prowadził w ich rywalizacji już 2-0 w setach. Aspinall miał problemy ze swoją grą i z publicznością w Leicester, z którą przez całe spotkanie zawzięcie bojował. Anglik co chwilę wstrzymywał się z rzucaniem ważnym podwójnych, nie mogąc poradzić sobie z przeszkadzającymi mu kibicami. Pomimo przeciwności i niekorzystnego wyniku Aspowi udało się odwrócić losy spotkania i wygrać decidera, w którym ponownie znalazł się pod ścianą i przegrywał 0-2. Pod koniec meczu doszło między zawodnikami do małej sprzeczki – Noppert miał pretensje do rywala, że ten co chwilę odwraca się do publiczności i spowalnia w ten sposób grę. Tutaj możecie zobaczyć, jak wyglądała cała sytuacja. Nerwy źle zadziałały na Holendra, który w decydującym legu trafił podwójną dopiero 13. lotką!

źródło - https://dartsnews.com/pdc/video-words-exchanged-between-aspinall-and-noppert-after-dramatic-conclusion-to-world-grand-prix-tie-marred-by-crowd

W meczu Nopperta z Aspinallem nie zabrakło ogromnych kontrowersji.


Aspinall pięciosetowy bój stoczył także w ćwierćfinale z jedną z rewelacji turnieju – Martinem Lukemanem. Triumf po zaciętym boju z rodakiem zapewnił Nathanowi awans do półfinału i mecz z Gerwynem Pricem. Iceman w poprzednim spotkaniu dość pewnie, bez straty seta rozprawił się z Madarsem Razmą, który po raz pierwszy w karierze zameldował się w ćwierćfinale dużego turnieju telewizyjnego. Wydawało się, że fantastyczny pochód Aspinalla zatrzyma się na starciu z Walijczykiem, ale Anglik po raz kolejny udowodnił, że przygotował na Grand Prix bardzo dobrą formę. Asp brylował na podwójnych i kończył tego dnia legi, z kapitalną 50% skutecznością. U Gerwyna było dokładnie odwrotnie – Walijczyk niesłychanie męczył się przy próbach trafienia w zewnętrzną obręcz tarczy i popełniał ogromną liczbę pomyłek. Nie pomagały nawet koronne podwójne 20 i 12 – Price co chwilę seryjnie marnował okazje do wygrania legów. Aspinall korzystał z błędów rywala i nie pozwolił Price’owi na wyjście na prowadzenie nawet na chwilę. Ostatecznie Anglik uporał się z jednym z faworytów do wygrania całego turnieju w sześciu setach. Uratowany finał Przed startem finału opinia była jednostronna. Większość była przekonana o triumfie Michaela van Gerwena, który był zdecydowanym faworytem meczu. Widać to było również w Waszym głosowaniu na Facebooku – aż 114 z Was wytypowało triumf MvG, a zaledwie 38 osób było przekonanych o szansach Aspinalla. Początek meczu zdawał się całkowicie potwierdzać przedmeczowe zapowiedzi. Anglik pomimo świetnej gry nie był w stanie przeciwstawić się argumentom Holendra, który znów grał jak natchniony. Świetna dyspozycja na podwójnych po raz kolejny dawała van Gerwenowi ogromną przewagę. Nie sposób rywalizować z zawodnikiem, który za każdym razem wchodzi do gry w pierwszej kolejce, a najczęściej robi to przy użyciu pierwszej lub drugiej lotki. Aspinall uwijał się, jak w ukropie, ale kolejne partie dochodziły na konto MvG. Mighty Mike faktycznie był wszechmocny i wygrał cztery pierwsze sety – doliczając do tego mecz z Wrightem, osiągnął serię ośmiu wygranych setów z rzędu!

źródło - https://www.planetsport.com/darts/news/nathan-aspinall-reflects-torrid-year-grandad-influence-wins-players-championship-22

Nathan Aspinall nie dał się złamać świetnym początkiem van Gerwena. W dalszej części meczu finałowego udało mu się zmniejszyć straty do rywala.


Gdy do końcowego triumfu brakowało mu już zaledwie jednej partii, doszło do zwrotu akcji, który uratował finałowe emocje i uchronił go od bycia kolejnym jednostronnym widowiskiem z udziałem van Gerwena. Efektowna gra Holendra na chwilę przygasła i to otworzyło przed Aspinallem szansę powrotu do spotkania. Nathan nie dał się zdołować niekorzystnym wynikiem, skorzystał z tej okazji i kontynuował swoją dobrą grę, która w końcu zaczęło przynosić efekty. Średnia van Gerwena oddaliła się znacząco od 100, którym czarował w pierwszych fragmentach meczu, a wynik stawał się coraz bardziej wyrównany. Anglik wygrał trzy kolejne sety i zaczynał wywierać na rywalu coraz większą presję. Niewiele brakowało, aby całe spotkanie rozstrzygnęło się w deciderze! Aspinall zmarnował jednak w kluczowym momencie dwie lotki na podwójnych i sprezentował Holendrowi wyśmienitą okazję do skończenia spotkania. Van Gerwen z takich prezentów nie zwykł nie korzystać i przypieczętował w ten sposób swój trzeci triumf w turnieju telewizyjnym.

Emocje i kontrowersje Grand Prix zawsze było specyficznym turniejem, na którym dochodziło do niespodzianek i nieoczywistych rozstrzygnięć. W tym roku turniej w Leicester mógł pod kilkoma względami rozczarować – pomimo kilku niespodzianek, w pierwszych rundach, liderzy rankingu dość pewnie awansowali do półfinałów. Lekkie zastrzeżenia można też mieć do poziomu sportowego = brakowało spotkań rozgrywanych na średnich powyżej 100, które w formacie double in są oczywiście bardzo trudne do osiągnięcia, ale w poprzednich latach gwiazdy PDC pokazywały, że jest to możliwe. Z drugiej strony darterzy oddali nam to emocjami – bardzo dużo pojedynków rozgrywanych było na pełnym dystansie i decydowało się w ostatnich legach rywalizacji. Na końcu narzekać można było na publiczność, która szczególnie w pierwszych dniach turnieju była po prostu nieznośna. Trybuny świeciły pustkami, a pojedynczy kibice swoimi okrzykami przeszkadzali zawodnikom w kluczowych momentach rywalizacji. Jak zwykle po dużych turniejach do zmian doszło w rankingu. Z pełnym zestawieniem Order of Merit możecie zapoznać się TUTAJ. Największy awans uzyskał Martin Lukeman, który przesunął się aż o 16 pozycji i będzie teraz zajmował 43. miejsce. Skok zanotował też oczywiście Nathan Aspinall, który zbliżył się do powrotu do czołowej dziesiątki rankingu - Asp od nowego tygodnia zasiada na 11. pozycji. To nie koniec wielkich telewizyjnych emocji. Przed nami kolejne ważne turnieje – jeszcze w październiku czekają nas Mistrzostwa Europy, potem przyjdzie czas na Grand Slam of Darts i Players Championship Finals, a cały sezon zwieńczą Mistrzostwa Świata, które rozegrane zostaną na przełomie grudnia i stycznia! Przyszedł czas na wielkie darterskie wydarzenia!

Post: Blog2_Post
bottom of page