top of page
  • DartsPL

Nagrody DartsPL: Największe rozczarowanie 2020

Statuetki DartsPL w trzeciej kategorii powędrują do zawodników, którzy 2020 nie będą wspominać najlepiej. Ci gracze na przestrzeni poprzedniego roku lub wcześniejszych sezonów znacząco obniżyli loty.


Gdyby nagrody naszego portalu były wręczane na uroczystej gali, a kilka tygodni wcześniej ogłosilibyśmy nominacje, to prawdopodobnie żaden zawodnik z szansą na wygranie w niechlubnej kategorii „największe rozczarowanie” nie zjawiłby się osobiście. Po pozytywnych kategoriach, jakimi były Najlepszy młody zawodnik i Największy postęp, czas na subiektywnie zestawienie tych, którzy nie zagrali na miarę swoich możliwości.


10. Chris Dobey

Przed sezonem 2020 Dobey był solidnym graczem drugiej dziesiątki PDC Order of Merit z ambicjami na ścisłą czołówkę. Jednak w minionym roku nie zrobił nic, by za takiego dalej go uważać. W 2020 więcej punktów rankingowych zdobyło od niego aż 37 graczy, co zaowocowało w głównej klasyfikacji spadek o kilka pozycji. Hollywood ominął większość turniejów telewizyjnych, a gdy się już w nich pojawiał to rozczarowywał. W Grand Prix i Players Championship Finals żegnał się z rozgrywkami po pierwszej rundzie. W turniejach podłogowych jedynie dwukrotnie dostał się do ćwierćfinału. Jeśli rok 2019 w jego karierze można było nazwać krokiem w przód, to 2020 należy opisać dwoma w tył. Mimo wszystko nie podejmę się strzału jak będzie wyglądał 2021 w jego wykonaniu. To będzie wielka niewiadoma.


9. Ian White

White w ostatnim czasie kręci się wokół TOP10 Order of Merit, lecz jak tylko udawało mu się do niej dostać, to chwilę później z niej wypadał. 2019 był naprawdę niezły w jego wykonaniu i zaowocował zdobyciem aż 240 tysięcy futnów. Natomiast 2020 przyniósł zaledwie 121 750 i 21 lokatę w rankingu jednorocznym. Choć dobrze wypadł podczas turniejów Players Championship (jedno zwycięstwo, jeden finał i dwa półfinały), to po raz kolejny rozczarował na dużej scenie. Anglik nigdy nie radził sobie z presją związaną z największymi zawodami i rok 2020 także nie był przełomem w tej kwestii. Miał dobre momenty (na przykład 10:4 z van Gerwenem podczas Mistrzostw Europy), lecz tylko trzykrotnie osiągał trzecią rundę w Majors. Prawdopodobnie White na zawsze zostanie wyróżniającym graczem i nic więcej.


8. Jelle Klaasen

Jelle miał swoje 5 minut chwały i one raczej dobiegły końca. Jeśli 2019 rok był rozczarowaniem w jego wykonaniu, to 2020 należy nazwać katastrofą. Gracz który osiągnął półfinał Mistrzostw Świata i grał w Premier League, w zeszłym sezonie uzbierał ledwie ponad 20 000 funtów! Wielka w tym zasługa UK Open, gdzie osiągnął ćwierćfinał. Poza tym turniejem i European Tour 4 nie wystąpił w żadnym turnieju telewizyjnym!!! W Players Championship także nie błyszczał, a zwieńczeniem słabego sezonu był brak kwalifikacji na Mistrzostwa Świata. The Cobra w rankingu jednorocznym zajął 71 miejsce, a w Order of Merit plasuje się na 56 pozycji i w 2021 stoczy batalię o utrzymanie karty zawodniczej.


7. Michael Smith

Obrazek sezonu 2020 w wykonaniu Smitha mieliśmy już w pierwszym turnieju – Mastersie. BullyBoy grał dobrze, doszedł do finału z Wrightem, zmarnował tam lotki meczowe i przegrał. I tak wyglądały kolejne miesiące. Prezentował się dobrze i albo ulegał presji oraz stresowi albo trafiał większego kozaka od siebie. Za każdym razem brakowało tego czegoś, by osiągnąć pierwszy duży sukces w karierze. Przecież jak dotąd jedynymi tytułami na koncie Anglika są cztery turnieje European Tour i młodzieżowe Mistrzostwo Świata. W 2020 roku Smith miał wskoczyć do ścisłej czołówki darterów i być jednym z faworytów do wygrania każdego turnieju. Skończyło się na ledwie utrzymanym miejscu w TOP10 i brak pewnego miejsca w Premier League.


6. Daryl Gurney

Sezon 2020 w wykonaniu Gurneya zaczyna mnie utwierdzać w przekonaniu, że on nie jest wybitnym darterem, tylko miał „wybitne wyskoki”, dzięki którym wygrał World Grand Prix (2017) i Players Championship Finals (2018). Jedynym pozytywnym akcentem minionego roku był ćwierćfinał Mistrzostw Świata. W pozostałych turniejach na scenie prezentował się bardzo słabo. W większości przypadków odpadał już po pierwszej rundzie (World Grand Prix, Mistrzostwa Europy, Players Championship Finals). Przez to nawet nie miał okazji wystąpić na Grand Slamie. Przez większość sezonu Premier League zamykał stawkę i cudem uniknął eliminacji (kosztem Crossa). SuperChin wypadł już z pierwszej 10 Order of Merit i powoli dryfuje w dół. W rankingu jednorocznym był dopiero 20.


5. Robert Thornton

Pozornie wydaje się, że ciężko jest zapomnieć jak się rzuca lotkami. Wielu darterów miało choroby i tym podobne, lecz takie wieści nie dotarły z obozu Thorntona. Zwycięzca UK Open i World Grand Prix już w 2019 szurał po dnie, ale w poprzednim sezonie pożarła go otchłań czy inna czarna dziura. 1 runda UK Open i żadnego innego turnieju telewizyjnego to jego bilans z 2020 (nie liczę World Cupa, gdzie reprezentował Szkocję z powodu rezygnacji innych zawodników). The Thorn przez 12 miesięcy uzbierał 8 tysięcy funtów. Przez to wylądował na 72 miejscu Order of Merit i stracił kartę zawodniczą. Już w przyszłym miesiącu wystąpi na turnieju Q-School, by częściowo odzyskać twarz, jednak patrząc jak rozwinął się dart i ilu co roku pojawia się młodych i zdolnych zawodników, to jego obecność w Tourze w 2021 wcale nie musi być pewna. Obym się mylił.


4. Steve Beaton

Steve, obudź się zanim podzielisz losy kolegi wyżej! Krzyknąłbym do niego, spotykając się przy barze w jednym z pubów w Coventry, bo stamtąd pochodzi Beaton. Bronzed Adonis to prawdziwa legenda darta - pierwsze triumfy święcił w latach 90. Z roku na rok wiek daje mu się we znaki i jestem pewien, że właśnie oglądamy schyłek jego kariery. Choć pojawiał się na najważniejszych turniejach w minionym sezonie to raczej kolekcjonował w nich porażki niż pisał kolejne karty swojej historii. Szczególnie pamiętne pozostanie 0:6 z Crossem w World Series Finals na średniej 75 oraz porażka do zera z Diogo Portelą na Mistrzostwach Świata. Choć Anglik jest w Order of Merit dość wysoko (33) to kolejne spadki wydają się być kwestią czasu.


3. Darren Webster

Choć pamiętam jeszcze jego dreszczowiec z Lewisem na Mistrzostwach Świata z grudnia 2019, to z tego Webstera niewiele zostało. Anglik wchodził w 2020 jako 26. zawodnik świata i między innymi wyprzedzał o trzy lokaty Dimiego van den Bergha. Jednak minione miesiące były serią rozczarowań. Największym jego sukcesem była czwarta runda w… turnieju podłogowym! Demolition Man regularnie dostawał tęgie baty. Co prawda udało mu się zakwalifikować do Finałów Players Championship, lecz przygodę z tym turniejem skończył (a jakżeby inaczej) na pierwszej rundzie. W ciągu roku uzbierał 13 500, a w Order of Merit praktycznie zamyka pierwszą 50. Impulsywny Webster i w życiu i przy tarczy jest zdolny do wszystkiego, dlatego nie postawię jeszcze na nim krzyżyka. Niemniej jednak jego postawa była wielkim rozczarowaniem.


2. Rob Cross

Jakiś czas temu na brytyjskim Twitterze trafiłem na opinię kibica, który napisał, że Rob Cross urodził się po to, by zepsuć pożegnanie Phila Taylora. I faktycznie z perspektywy czasu tak to może wyglądać. Po Mistrzostwie Świata w 2018 roku przyszedł World Matchplay 2019 i Mistrzostwo Europy 2019, a w 2020 Voltage popadł w marazm. Jedyną szansą na triumf był finał World Series, lecz uległ Gerwynowi Price’owi. Pozostałe turnieje telewizyjne kończyły się dla niego na dość wczesnych rundach. Anglik przegrywał praktycznie wszystkie mecze na styku. Ewidentnie psychicznie nie był w stanie dźwigać decydujących faz meczu, a przecież właśnie tego można wymagać od czwartego dartera świata. Swoją drogą, fakt że Rob zajmując 25 miejsce w rankingu jednorocznym, utrzymał czwartą lokatę Order of Merit nazwałbym sensacją tego sezonu. Pomimo serii rozczarowań jakie zaserwował swoim kibicom w 2020 zobaczymy go w kolejnej odsłonie Premier League, gdzie być może powalczy o wyższe cele niż uniknięcie eliminacji.


1. Adrian Lewis

Tytuł największego rozczarowania wędruje do Adriana Lewisa. Jackpot z zawodnika aspirującego do pierwszej 10 rankingu (jako taki zaczynał ten sezon) stał się po prostu średniakiem. 36 miejsce w rankingu jednorocznym, 60 000 zarobione i spadek do trzeciej dziesiątki Order of Merit to jego osiągnięcia w 2020. Co musiał czuć Lewis, gdy wrócił do domu po porażce w pierwszej rundzie Mistrzostw Świata z Dannym Baggishem, a na półce w domu zobaczył dwa mistrzowskie tytuły? Wolę nie myśleć. W minionym sezonie (nie licząc turniejów podłogowych) tylko dwa razy przedarł się przez pierwszą rundę – w Mastersie i World Matchplay. Anglik przede wszystkim psychicznie musi się odblokować. Bardzo ułatwi mu to jakikolwiek sukces w 2021, ale najpierw sam Adrian musi uwierzyć, że jest w stanie to zrobić. W ciągu ostatniego roku ciężko się oglądało „popisy” Jackpota przy tarczy.


Autor: Tomasz Brodko


Post: Blog2_Post
bottom of page