top of page
  • DartsPL

Poświąteczny powrót do Alexandra Palace

Wypoczęci? Najedzeni? Spragnieni darta? Oby, bo najlepsi darterzy na świecie powracają do Alexandra Palace i rozpoczną walkę o tytuł najlepszego zawodnika na świecie. Na placu boju pozostało już tylko 32 zawodników, a wśród nich Krzysztof Ratajski.

Koniec świąt dla darterskich kibiców co roku niesie dobre wiadomości – czas na powrót Mistrzostw Świata. Do Alexandra Palace już dzisiaj powróci 32 najlepszych darterów świata i rozpocznie decydujący etap w rywalizacji o tytuł najlepszego zawodnika na świecie. Żarty się skończyły i na tym etapie turnieju brakuje miejsca dla przypadkowych darterów. Wśród zawodników, którzy wciąż mogą marzyć o wygranej w całym turnieju, pozostaje Krzysztof Ratajski, który walkę o 3 rundę rozpocznie dzisiaj o godzinie 13:30. Na rozgrzewkę przed powrotem mistrzowskiej akcji, przypomnijmy sobie, na czym stoimy i co w Alexandra Palace wydarzyło się przed świętami! Polacy z 50% skutecznością Po raz pierwszy w historii mogliśmy cieszyć się z występów dwóch Polaków na Mistrzostwach Świata PDC. Do naszego pewniaka – Krzysztofa Ratajskiego – dołączył Sebastian Białecki, który dobrze poradził sobie w kwalifikacjach dla zawodników z Europy Wschodniej. Z dotychczasowych występów Polaków możemy być dość zadowoleni, chociaż do trzeciej rundy załapał się tylko jeden z nich. Sebastian Białecki swój debiut w Mistrzostwach Świata zanotował 20 grudnia. Od początku wiedzieliśmy, że Łodzianinowi nie będzie łatwo – jego rywalem był Jim Williams, który od obecnego roku jest pełnoprawnym posiadaczem karty zawodniczej. Seba nie był faworytem tego starcia i pomimo przegranej po raz kolejny pokazał, że drzemie w nim spory potencjał. Wszystko rozpoczęło się po myśli Białeckiego, który pomimo sporych nerwów wygrał pierwszą partię bez straty lega. Pomimo sukcesu śmiało możemy powiedzieć, że był to najsłabszy set w wykonaniu Seby w całym spotkaniu. Debiutancka trema dała o sobie znać i w grze Polaka było sporo niedokładności. Na jego szczęście tym samym odpowiadał Williams, który nie mógł odnaleźć drogi do trafienia podwójnych – w pierwszym secie spudłował aż 8 takich rzutów. Mecz nie zachwycał, obaj zawodnicy rywalizowali na średnich poniżej 80, ale wynik pozwalał nam się cieszyć.

Sebastian Białecki ma już za sobą debiut w Mistrzostwach Świata!

W dalszej części mecz się wyrównał, ale w górę powędrował też poziom sportowy widowiska. Williams dość szybko otrząsnął się po słabym początku i zaczął trafiać podwójne. Kolejny set doprowadził do wyrównania, ale to nie wybiło z rytmu Białeckiego. Polak na tym etapie spotkania spisywał się o niebo lepiej niż w pierwszej partii. Najlepszym dowodem był 3 set, w którym Seba trzy razy utrzymał swój licznik, zagrał na średniej 112, a całą partię zakończył efektownym zejściem ze 136. Odpowiedź Williamsa była jednak bardzo konkretna – w czwartym secie Walijczyk nie oddał naszemu zawodnikowi nawet jednego lega i o losach spotkania zdecydował piąty set. Kluczowy moment całego spotkania wydarzył się w pierwszym legu decydującego seta. Białecki miał przewagę rzucania jako pierwszy, ale zmarnował na podwójnej dwie lotki. Williams był wtedy ustawiony na 130 punktach i większość polskich kibiców liczyła zapewne na to, że Białecki wróci na spokojnie do tarczy. Tak się jednak nie stało – efektowne trafienie w środek przypieczętowało przełamanie, które przywróciło Williamsowi kontrolę nad spotkaniem. Większe doświadczenie i ogranie na dużej scenie pomogło Walijczykowi w kolejnych partiach utrzymać swoją przewagę i wykończyć seta w 4 legach. Sebastian może być w pełni zadowolony ze swojego debiutu. Jeśli odrzucimy pierwszego, w pełni debiutanckiego w Ally Pally, seta to Polak rozegrał bardzo dobre spotkanie z wymagającym rywalem. Wystarczy powiedzieć, że Williams poszedł za ciosem i w kolejnym meczu ograł Jamesa Wade’a! Sebastian wysłał nam i światu kolejny sygnał, że jest gotowy na regularną rywalizację w PDC. Teraz wystarczy „tylko” wygrać kartę! Plan wykonany Krzysztof Ratajski grę w Mistrzostwach Świata rozpoczął dwa dni później od starcia z Dannym Jansenem. Młody Holender nie bez problemów uporał się rundę wcześniej z Paolo Nebridą z Filipin i zanotował wygraną w swoim debiucie w Mistrzostwach Świata. Danny mógł cieszyć się z wyniku, ale na pewno nie mógł być zadowolony ze swojej gry. Słabiutka skuteczność na podwójnych sprawiła, że Nebrida miał realne szanse na sprawienie niespodzianki. Słaby występ w meczu pierwszej rundy sprawiał, że to Krzysztof Ratajski mógł być uznanym zdecydowanym faworytem spotkania. Polak był faworytem i w pełni to udowodnił przy tarczy. Ratajski nie zagrał jakiegoś wybitnego spotkania, ale nie został do tego przez rywala zmuszony. Gra Jansena była zbyt chaotyczna – dobre kolejki przeplatał dwoma nieudanymi wizytami. W tym samym czasie Krzysiek utrzymywał swoją grę na solidnym poziomie, który zapewniał mu okazje do wygrywania kolejnych legów. Groźnie zrobiło się tylko w drugim secie, w którym Jansenowi udało się zagrać najrówniej w całym spotkaniu, a co najważniejsze dobrze nastawił celownik na podwójnych. Przez chwilę można było mieć wspomnienia z ubiegłorocznego spotkania Ratajskiego z Lennonem. Na szczęście Polak bardzo szybko rozwiał jakiekolwiek wątpliwości. W dwóch kolejnych setach obraz gry powrócił do tego z pierwszego seta. Ratajski wszystko robił poprawnie – odpowiednio szybko schodził do podwójnych, a następnie nie miał większych problemów z trafianiem doubli. Chyba jedyny zarzut można mieć do podwójnej 20, która akurat tego dnia była dla Polaka kapryśna. Pozostałe elementy jego gry były wystarczająco dobre, aby w dwóch kolejnych setach oddać rywalowi tylko dwa legi.

Krzysztof Ratajski robił dokładnie to, czego od niego oczekiwaliśmy i zanotował pewną wygraną w meczu drugiej rundy.

Ratajski wykonał już plan minimum na turniej mistrzowski. Teraz czeka go jednak znacznie trudniejsze zadanie – konfrontacja z Dimitrim van den Berghiem. Większość kibiców doskonale zapewne pamięta niedawne boje Ratajskiego z Belgiem w dwóch telewizyjnych półfinałach. Zarówno podczas Matchplaya, jak i World Series of Darts Finals górą był Dimi. W Alexandra Palace Ratajski dostanie okazję na zrewanżowanie się rywalowi i udowodnienie, że wciąż drzemie w nim potencjał na zawodnika czołowej 10 rankingu. Żeby wygrana Krzysztofa miała się wydarzyć, Polak będzie potrzebował jednak dużo lepszej gry niż tej z meczu z Jansenem. Brak niespodzianek W pozostałych parach trzeciej rundy nie zabraknie innych konfrontacji pomiędzy dwoma zawodnikami rozstawionymi. To na co możemy narzekać w tegorocznym Mistrzostwach Świata to brak niespodzianek. Na tym etapie turnieju w grze pozostało zaledwie 3 zawodników nierozstawionych! To pierwsza taka sytuacja od 2018 roku, gdy w życie wszedł aktualny format rozgrywania Mistrzostw Świata. Dla porównania rok temu na tym etapie turnieju takich zawodników w turniejowej drabince ostało się 8, a dwa lata temu 6! Oprócz Jima Williamsa, o którym wspominaliśmy już wcześniej, w trzeciej rundzie zagrają jeszcze Josh Rock i Alan Soutar. Udział obu trudno uznać za wielkie sensacje – tym bardziej, że w drugiej rundzie mieli za rywali Daryla Gurneya i Callan Rydza, którzy nie znajdują się obecnie w dobrej formie. W grze pozostali również najwięksi faworyci całego turnieju. Michael van Gerwen zanotował imponujący początek kampanii mistrzowskiej i zanotował najlepszą średnią w całej drugiej rundzie. Holender był też jednym z dwóch zawodników, którym udało się na tym etapie przekroczyć barierę średniej 100. Ofiarą MvG był Lewy Williams – młody Walijczyk w żadnym stopniu nie był w stanie przeciwstawić się Holendrowi i przegrał spotkanie dość gładko. Bez najmniejszych problemów w kolejnej rundzie zameldowali się również Peter Wright i Michael Smith. Obaj sprawę załatwili w pierwszych dniach turnieju – Szkot pierwszego dnia Mistrzostw nie stracił seta w pojedynku z Mickeyem Mansellem, a Smith kilka dni później nie oddał nawet jednego lega Nathanowi Rafferty’emu! Po świętach żadnemu z nich nie powinno być tak prosto. Obrońca tytułu mistrzowskiego zmierzy się z Kimem Huybrechstem, który już nie raz udowadniał, że potrafi uprzykrzyć życie czołówce, Michael Smith za rywala będzie miał notującego kapitalny sezon Martina Schindlera, a MvG zobaczymy w konfrontacji z wiecznie groźnym Mensurem Suljoviciem.

Michael van Gerwen i Ross Smith najbardziej zaimponowali swoją postawą w drugiej rundzie turnieju. Czy Holender zmierza po swój kolejny tytuł mistrzowski?

Najwięcej strachu najadł się czwarty z faworytów – Gerwyn Price. Iceman przegrał pierwszą partię z Lukiem Woodhousem, który przy tarczy prezentował się wybornie. Świetna gra Anglika zakończyła się jednak na pierwszym secie – z każdą kolejną partię inicjatywę coraz wyraźniej przejmował Gerwyn. Price wygrał 3-1 i zameldował się w trzeciej rundzie, w której czeka go starcie z Raymondem van Barneveldem! Nie tak dawno obaj panowie mierzyli się ze sobą dwukrotnie podczas Grand Slam of Darts. W obu przypadkach górą był doświadczony Holender. Rewanż na scenie Ally Pally zapowiada się na wyśmienite widowisko. Price z pewnością będzie chciał pomścić tamto niepowodzenie, a Raymond dobrym występem w meczu z Ryanem Meiklem potwierdził, że znów znajduje się w dobrej dyspozycji. Trzecia runda pełna wrażeń Najbliższe dni będą stały pod znakiem emocji związanych z 3 i 4 rundą. Do Sylwestra grono zawodników biorących udział w turnieju skurczy się do zaledwie 8 nazwisk! Wszystkie spotkania transmitowane będą na stronie internetowej, aplikacji, kanale Youtoube oraz antenie TVP Sport! Autor - Arkadiusz Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.

Post: Blog2_Post
bottom of page