top of page
  • DartsPL

World Matchplay 2021 – faworyci grają dalej

Pierwsza runda World Matchplay 2021 przebiegła pod dyktando faworytów, którzy w większości zameldowali się w kolejnej fazie rozgrywek. Z zawodników z czołowej 10 światowego rankingu jedynie James Wade pożegnał się z rywalizacją po pierwszym meczu.

Kolejny turniej telewizyjny 2021 roku śmiało można uznać za otwarty! Po 3 dniach rywalizacji stawka zawodników rywalizujących w World Matchplay skurczyła się o połowę! W drugiej rundzie znalazło się miejsce dla zaledwie 16 najlepszych darterów, którzy w przeciągu dwóch najbliższych dni stoczą ze sobą bój o ćwierćfinały. W Blackpool triumfują jak na razie faworyci – w pierwszej rundzie zaledwie 3 zawodników rozstawionych pożegnało się z turniejem. Spośród darterów czołowej 10 Order of Merit w fazie 1/8 finału zabraknie jedynie Jamesa Wade’a. Jak poradziły sobie pozostałe gwiazdy PDC? Przyjrzyjmy się zmaganiom w pierwszej rundzie World Matchplay 2021. Faworyci na 5+ Miniony rok to dość szalony okres w darterskim świecie. Kilku zawodników złapało formę życia i dość nieoczekiwanie na stałe zagościło w światowej czołówce. Na wielkich turniejach regularnie byliśmy świadkami wielkich niespodzianek – nawet murowani faworyci potrafili seryjnie przegrywać swoje mecze w początkowych rundach turnieju. Tegoroczny Matchplay jak na razie przeczy temu trendowi. Faworyci nie tylko w pierwszej rundzie wygrywali, ale także w wielu przypadkach dobitnie pokazywali swoim rywalom różnicę klas. Najszybciej ze swojego zadania wywiązali się Jose de Sousa i Peter Wright – obaj do wygrania pierwszego meczu potrzebowali zaledwie 12 legów. Zarówno Portugalczyk jak i Szkot nie zagrali w pierwszej rundzie kosmicznego darta, ale od początku do końca zdominowali swoich rywali i ich zwycięstwo nie było chociażby przez chwilę zagrożone. The Special One zaimponował w starciu z Gabrielem Clemensem. Wielu ekspertów wróżyło mu trudną przeprawę – w końcu Niemiec to niezwykle niewygodny rywal. Nic z tych rzeczy! Jose kapitalnie wszedł w mecz i po 7 legach na koncie Clemensa wciąż widniało 0! Na tym etapie mecz był już praktycznie rozstrzygnięty. W końcówce de Sousa wyraźnie rozluźnił się na czym ucierpiała jego gra - u Portugalczyka zaczęły przede wszystkim szwankować podwójne. Obniżka formy pomogła Clemensowi w wygraniu 2 honorowych legów, ale na nic więcej Niemiec nie mógł liczyć. Podobnie było w przypadku Danny’ego Nopperta i jego rywalizacji z Peterem Wrightem. Bardzo szybko okazało się, że sympatyczny Holender, choć w turniejach podłogowych brylował, na wielkiej scenie nie będzie w stanie zagrozić byłemu Mistrzowi Świata. Snakebite, w swoim stylu, imponował regularnym zdobywaniem 140 punktów oraz solidną grą na podwójnych. Sam Szkot w pomeczowym wywiadzie przyznał, że zmienił swój komplet lotek 5 minut przed startem spotkania. Ani trochę nie przeszkodziło mu to w pewnym rozprawieniu się z przeciwnikiem.

Peter Wright miał powody do zadowolenia w swoim pierwszym meczu w Blackpool

Większych problemów w spotkaniach pierwszej rundy nie mieli również Gerwyn Price, Gary Anderson i Dimitri van den Bergh. W przypadku całej trójki trzeba jednak uczciwie przyznać, że ich rywale nie postawili poprzeczki zbyt wysoko. Anderson pewnie wypunktował bezradnego momentami przy tarczy Stephena Buntinga. Półfinalista Mistrzostw Świata w niczym nie przypominał siebie z tamtej imprezy czy z ostatnich turniejów Players Championship, w których pokazywał się z bardzo dobrej strony. Tym razem Anglikowi mało co wychodziło. Bullet w pewnym momencie spotkania grał nawet na średniej poniżej 80! Koniec końców wyciągnął ją do poziomu 84,42, ale na nieźle dysponowanego Andersona było to znacznie za mało. Gary w pewnym stylu wygrał 10-5 i chociaż sam również nie zachwycił to miał powody do zadowolenia. W tym samym stosunku swoje spotkanie wygrał Dimitri van den Bergh. Belg ograł nadspodziewanie słabo spisującego się Devona Petersena. W grze reprezentanta RPA niewiele się układało – wystarczy powiedzieć, że African Warrior mecz zakończył bez maksa na koncie! Petersen słynie z regularnego trafiania w potrójną 20, ale w tym spotkaniu nie był w stanie odpowiednio skalibrować celownika. Wyrównany był jedynie początek meczu – na pierwszą przerwę Dimi schodził z prowadzeniem 3-2. Im dalej w las tym bardziej zarysowywała się jednak przewaga Belga, który udanie rozpoczął obronę tytułu. Z dobrej strony pokazał się także Gerwyn Price. Mistrz Świata, który wraca po przerwie spowodowanej koronawirusem oddał zaledwie 4 legi w konfrontacji z Jermainem Wattimeną. Holender, który szansę na występ w turnieju dostał po tym jak wycofał się z niego Mensur Suljović, nie zaprezentował się ze swojej najlepszej strony. Wattimenie udał się jedynie początek meczu, w którym po dwóch błyskotliwych zejściach prowadził 2-0. W dalszej części meczu nie było jednak już tak kolorowo, a kibicom na długo zapadnie w pamięci scena z 5 lega, w którym Holender w pierwszym podejściu do tarczy zdobył… 3 punkty. Gerwen bez błysku W drugiej rundzie zameldował się także Michael van Gerwen. Holender nie miał jednak w pierwszej rundzie łatwej przeprawy. W starciu z Damonem Hetą Mighty Mike nie pokazał swojej mistrzowskiej formy i Australijczyk przez większą cześć spotkania był w stanie dotrzymywać tempa wielkiemu mistrzowi. The Heat nie zachwycał być może wybitną grą, ale w kluczowych momentach był w stanie wytrzymywać presję i trafiać ważne podwójne. Na drugą przerwę Australijczyk schodził z sensacyjnym prowadzeniem 6-4 i niektórzy zaczynali już wierzyć, że Damon sprawi ogromną niespodziankę. Van Gerwen na całą sytuację zareagował jednak w swoim stylu – wrócił po przerwie naładowany sportową złością i nie dał rywalowi większych szans. Kluczowy dla losów rywalizacji był 14 leg, w którym Heta mógł doprowadzić do kolejnego w meczu remisu. Tym razem zawiodła go jednak skuteczność na podwójnych, która ratowała go w poprzedniej części meczu. The Heat zmarnował aż 5 lotek na wygranie partii i w dalszej części meczu był w stanie ugrać tylko jednego lega.

Michael van Gerwen nie zachwycił, ale mógł świętować awans do drugiej rundy

Ciekawie miało być w meczach Jonny Clayton – Dirk van Duijvenbode i Nathan Aspinall – Mervyn King. W obu faktycznie emocji nie zabrakło, ale górą w obu konfrontacjach byli faworyci. Asp od pierwszych legów spotkania wypracował sobie nad niewygodnym rywalem przewagę i w dalszej części meczu skrzętnie jej pilnował. King po słabiutkim początku wszedł na wyższy poziom, ale nie był w stanie chociaż na chwilę zrównać się z rywalem. Clayton w starciu z rewelacyjnym Holendrem musiał poczekać znacznie dłużej na wypracowanie sobie wyraźniejszej przewagi. Zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami Dirk van Duijvenbode postawił się i w pierwszej części meczu nie odstępował od rywala na krok. Na drugą przerwę darterzy schodzili przy wyniku 5-5. Już w pierwszym legu po przerwie Ferret przypomniał jednak w jak dobrej dyspozycji się znajduje. Najpierw o mały włos zanotował zejście ze 167, a chwilę później celnym trafieniem w podwójną 16 zakończył lega w 14 lotkach! W końcówce spotkania Clayton był dla swojego rywala bezlitosny i pozwolił na ugranie 2 legów, wygrywając całe spotkanie 10-7. Kapitalny koncert sprezentowali kibicom Joe Cullen i Chris Dobey. Obaj Angliocy potwierdzili, że znajdują się obecnie w bardzo wysokiej formie i aż szkoda, że jeden z nich musiał opuścić Blackpool. Ostatecznie padło na Dobeya, który chociaż dwoił się i troił to nie mógł znaleźć recepty na kapitalnie tego dnia grającego Cullena. Momentami Rockstar był jak maszyna zaprojektowana na rzucanie lotek w odpowiednie segmenty tarczy. Od jakiegoś czasu Joe wymieniany jest w gronie zawodników, którzy mogą przebić się a w najbliższej przyszłości do czołówki. Być może tegoroczny Matchplay będzie dla Cullena przełomem w karierze. Durrant wciąż dołuje Z turniejem po pierwszej rundzie pożegnało się trzech zawodników rozstawionych. O ile porażka Jamesa Wade’a z Lukiem Humphriesem (o której pisaliśmy więcej w naszym poprzednim artykule) można za uznać za niespodziankę, tak porażki Daryla Gurneya i Glena Durranta przestały już kogokolwiek zaskakiwać. Duzza wciąż znajduje się w katastrofalnej formie i nie pomogła mu nawet równie mizerna gra jego rywala – Callana Rydza. Mecz dwójki Anglików śmiało można okrzyknąć najsłabszym spotkaniem całej pierwszej rundy. Obaj zanotowali średnie znacznie poniżej 90 – Durrant po prostu kontynuował swoje mizerne występy z ostatnich miesięcy, a u Rydza zadziałała chyba presja gry na tak dużej scenie. Pomimo pewnych problemów w środkowej części spotkania Rydz był w stanie utrzymać swoją przewagą z początku i wygrać całe spotkanie 10-6. Gurney nie zaprezentował się przy tarczy równiesłabo, ale również musiał uznać wyższość rywala, którym był Ian White. Dla obu darterów obecny sezon nie układa się po ich myśli. Bezpośrednie starcie była dla szansą na bezcenne przełamanie. Po wyrównanym spotkaniu lepiej tę okazję wykorzystał jednak White, który wyszarpał zwycięstwo 10-7. Szczególnie nerwowo było w końcówce, gdy obaj zawodnicy nie byli w stanie utrzymywać swoich liczników i raz za razem się przełamywali. Ostatecznie zwycięsko wyszedł z tego Diamond, który trafieniem w podwójną 4 zapewnił sobie miejsce w czołowej 16 tegorocznego Matchplaya.

Ian White w końcu miał w tym sezonie powody do zadowolenia


Turniej nie zwalnia tempa Po zakończeniu pierwszej rundy darterzy nie dostaną nawet chwili odpoczynku. Już dzisiaj rozpoczną się spotkania drugiej rundy, a stawką będzie już ćwierćfinał. Na tym etapie nie ma absolutnie żadnego miejsca na błędy i zawahania. Krzysztof Ratajski przy tarczy pojawi się już dzisiaj około godziny 21! Dzisiaj czeka nas też kapitalnie zapowiadające się derby Walii – starcie Gerwyna Price’a z Jonnym Claytonem. Jutro hitowo zapowiadają się rywalizacje Michaela Smitha z Jose de Sousą i Petera Wrighta z Joe Cullenem! Jedno jest pewne – na tym etapie nie ma już miejsca dla przypadkowych zawodników! Wyniki meczów 1 rundy Dave Chisnall (97.72) 10-8 Vincent van der Voort (94.37)

Jonny Clayton (96.00) 10-7 Dirk van Duijvenbode (92.72)

Gerwyn Price (96.57) 10-4 Jermaine Wattimena (84.90)

Dimitri van den Bergh (94.60) 10-5 Devon Petersen (84.05)

Krzysztof Ratajski (101.57) 10-4 Brendan Dolan (96.08)

Callan Rydz (82.04) 10-6 Glen Durrant (84.03)

Rob Cross (100.22) 10-8 Ross Smith (91.48)

Luke Humphries (101.08) 10-3 James Wade (93.48)

Joe Cullen (98.07) 10-8 Chris Dobey (97.06)

Michael Smith (92.46) 10-7 Ryan Searle (92.00)

Peter Wright (99.75) 10-2 Danny Noppert (92.14)

Jose de Sousa (97.45) 10-2 Gabriel Clemens (92.08)

Ian White (94.06) 10-7 Daryl Gurney (94.34)

Nathan Aspinall (94.59) 10-6 Mervyn King (92.38)

Michael van Gerwen (95.69) 10-7 Damon Heta (90.22)

Gary Anderson (94.42) 10-5 Stephen Bunting (84.42) Pary drugiej rundy Gerwyn Price - Jonny Clayton

Dimitri van den Bergh - Dave Chisnall

Luke Humphries - Krzysztof Ratajski

Rob Cross - Callan Rydz

Peter Wright - Joe Cullen

Michael Smith - Jose de Sousa

Michael van Gerwen - Ian White

Post: Blog2_Post
bottom of page