top of page
  • DartsPL

Wspomnienia #15: Wright najlepszy w Ally Pally

Mistrzostwa Świata PDC 2020 przyniosły wiele nieoczekiwanych rezultatów. Jednym z nich było zwycięstwo Petera Wrighta. W turnieju nieźle zaprezentował się Krzysiek Ratajski.


Do Mistrzostw Świata zostały 2 dni. Zapraszamy na 10 unikalnych tekstów, które przygotują Was do na największe darterskie wydarzenie w roku. Oto ósmy z nich.



Do MŚ PDC 2020 przystąpiło 96 zawodników. Formuła była taka sama, jaka czeka nas w tym roku. Krzyśka Ratajskiego rozstawiono z numerem 21. Pierwszą trójkę stanowili Michael van Gerwen, Rob Cross i Gerwyn Price. W puli nagród znalazło się 2 500 000 funtów, z czego najlepszy zawodnik dostał pół miliona.


Za silny Aspinall

Krzysiek Ratajski do Mistrzostw Świata przystępował z niezbyt silną pozycją. Aż do końcówki 2019 roku żaden Polak nie wygrał meczu w Alexandra Palace. Z drugiej strony po raz pierwszy w historii biało-czerwony został rozstawiony, co dawało wolny los w pierwszej rundzie. Po losowaniu okazało się, że Polish Eagle podejmie lepszego z pary Jamie Hughes - Zoran Lerchbacher. Ku uciesze polskich fanów górą z tego starcia wyszedł Austriak, który czysto teoretycznie był mniej groźnym rywalem. Po czasie okazało się, że ta rywalizacja wcale dla Krzyśka nie była spacerkiem, tylko wyrównaną walką o każdy leg. W pierwszym secie lepszy okazał się Zoran, który przy stanie 2:2 przełamał Polaka. Na szczęście nasz zawodnik zrewanżował się w drugiej partii, gdzie przełamał Lerchbachera także w samej końcówce i wyrównał stan setów. Z perspektywy psychologicznej to właśnie trzeci set miał decydujące znaczenie, a i w nim przyszło nam oglądać pięć legów. Ratajski wytrzymał wojnę nerwów i utrzymał swojego lega wygrywając 3:2. Czwarty set był okraszony najmniejszą dramaturgią, a Polish Eagle oddał Austriakowi tylko jednego lega, ostatecznie triumfując 3:1 w setach.


W trzeciej rundzie nasz rodak trafił na rozstawionego z nr 12 Nathana Aspinalla. Wiadomym było, kto do tego spotkania przystępował jako faworyt. Ratajski jednak tanio skóry nie sprzedał. Na pewno był podbudowany zwycięstwem w poprzedniej rundzie, które stało się pierwszym sukcesem w Alexandra Palace zawodnika z kraju nad Wisłą. Mecz lepiej rozpoczął ASP, który wygrał pierwszego seta, ale Rataj szybko wyrównał. W dalszej fazie meczu przewaga Anglika zaczynała być coraz bardziej dostrzegalna, co pozwoliło mu prowadzić 3:1. W tym momencie mało kto Krzyśkowi dawał jakiekolwiek szanse, ale nasz zawodnik podniósł się i popisał hartem ducha. Odgryzł się lepszemu rywalowi i wygrał dwie następne partie! Pewnym było, że będziemy świadkami decydującego seta. W nim ASP udowodnił swoją wyższość i wygrał trzy legi bez straty żadnego. Pomimo porażki ciężko mieć pretensje do Ratajskiego, który w poprzednich MŚ zrobił praktycznie tyle, ile mógł.


Krzysiek Ratajski (91,35) 3:1 Zoran Lerchbacher (92,3)

Krzysiek Ratajski (97) 3:4 Nathan Aspinall (98,45)


Słaba końcówka Barneya

Raymond van Barneveld zwyciężył w Mistrzostwach Świata PDC w 2007 roku, po kapitalnym meczu przeciwko Taylorowi, w którym Mistrza Świata wyłonił decydujący leg. W 2009 Holender dotarł do finału, gdzie musiał uznać wyższość The Powera. Barney w ostatnich latach swojej kariery nieco obniżył loty. Niech dowodem na to będzie Premier League 2019, gdzie RvB w 9 meczach zanotował jedno zwycięstwo. Przed startem MŚ Barneveld zapowiedział, że to będzie jego ostatni turniej w karierze. Mając w pamięci popis Taylora w 2018 roku, który przedłużał zakończenie kariery wygrywając kolejne mecze w Ally Pally i docierając do finału, z występem Barneya wiązaliśmy spore oczekiwania. Wszystko jednak zostało szybko zweryfikowane, ponieważ Holendrowi już w pierwszej rundzie podwinęła się noga i przegrał z Amerykaninem Darinem Youngiem 1:3. Nienajlepsza końcówka kariery, jak na tak utytułowanego dartera. Być może chęć zmazania tej plamy to jedna z przyczyn zapowiedzianego powrotu do darta przez Barneya.


Złoty marsz Sherrock

Obecnie najlepszą kobietą w darcie jest Lisa Ashton, jednak to Fallon Sherrock zrobiła dużo, by postrzeganie kobiet w tej dyscyplinie zmieniło się. Moim zdaniem wszyscy powinni być traktowani na równo, ponieważ Fallon udowodniła, że jest w stanie wygrać z każdym. Odbiór jej marszu w 2020 był na tyle pozytywny, że jej nickname to obecnie Queen of the Palace. Angielka zanotował dwa historyczne zwycięstwa i jako pierwsza kobieta w historii przeszła do drugiej rundy. Najpierw pokonała zdolnego Teda Evettsa 3:2, a w drugim meczu doświadczonego Mensura Suljovicia 3:1. Opinia publiczna całkowicie oszalała na jej punkcie. Queen of the Palace w trzeciej rundzie musiała uznać wyższość Chrisa Dobeya (2:4). Miejmy nadzieję, że w tym roku któraś z reprezentantek płci pięknej napisze podobną historię.


Wpadki jednych, szansą dla drugich

Już we wczesnych etapach mistrzostw wielu darterów ze światowej czołówki przegrało swoje mecze. Wielkim rozczarowaniem był Michael Smith, który uległ 1:3 z Lukem Woodhousem w swoim pierwszym meczu, a przecież BullyBoy rok wcześniej dotarł do finału. Po bardzo słabej grze na tym samym etapie z turniejem pożegnał się Rob Cross. Voltage nie urwał Kimowi Huybrechtsowi nawet seta.


Jednym z większych rewelacji gier w 2020 był Darius Labanauskas. Lucky D dotarł aż do ćwierćfinału, a po drodze uporał się z Ianem Whitem, Maxem Hoppem i Stevem Beatonem. Dziurę w drabince po Smithie bardzo dobrze wykorzystał Dimi van den Bergh. Młodzieżowy Mistrz Świata rozkochał w sobie publiczność, jednak obecnie będąc mądrzejsi o jeden rok, wiemy że nie był to złoty strzał w jego wykonaniu. The DreamMaker w drodze do ćwierćfinału pokonał Payne’a, Woodhouse’a i Lewisa. Wpadkę Crossa wykorzystał Luke Humphries. Cool Hand Luke dzięki odpadnięciu Voltage’a osiągnął 1/4 finału, jednak rywale którzy nie dali mu rady w Ally Pally robią wrażenie: Petersen, Wattimena, Kurz i Huybrechts. W swoim debiucie na Mistrzostwach Świata PDC dobrze zaprezentował się także Glen Durrant. Duzza dobre wyniki z BDO przeniósł do PDC. W drugiej rundzie okazał się lepszy od Hety, a w trzeciej sprawił sensację eliminując Gurneya. Drogę do ćwierćfinału otworzył mu trumf nad Dobeyem.


Końcowe rozstrzygnięcia

W najlepszej ósemce było trzech zawodników z TOP10 Order of Merit i dwóch bez rozstawienia.


Michael van Gerwen (99,5) 5:2 Darius Labanauskas (90,25)

Nathan Aspinall (95,31) 5:3 Dimitri van den Bergh (91,12)

Peter Wright (105,86) 5:3 Luke Humphries (98,65)

Gerwyn Price (99,69) 5:1 Glen Durrant (94,42)


Pierwszy półfinał pomiędzy Wrightem a Pricem toczył się w niestandardowym stylu. Między zawodnikami było widoczne napięcie już od pierwsze lega. W nim Price hucznie świętował trafioną D5, co zostało przyjęte z politowaniem przez Wrighta. Gdy Snakebite zwyciężył pierwszego seta szturchnął Icemana i spojrzał w stylu „a co ty teraz tak cicho”. Walijczyk nie pozostał dłużny i gdy wyrównał stan setów krzyczał i skakał tuż przed Wrightem. Na szczęście na tym skończyły się nieuprzejmości obu panów, który skupili się na grze. Mecz był wyrównany do stanu 3:3, ale wtedy Wright wrzucił wyższe wybieg i zgarnął trzy sety z rzędu. Warto dodać, że darterzy nie podziękowali sobie po meczu.


Drugi półfinał nie miał większej historii. Aspinall i van Gerwen grali na zbliżonym poziomie, ale Holender umiejętnie trzymał rywala na dystans. Pomimo, że ASP wygrywał sety w żadnym etapie meczu nie mógł czuć się faworytem tego starcia. MvG książkowo rozegrał mecz nie tylko z perspektywy sportowej, ale także mentalnej.


Peter Wright (98,39) 6:3 Gerwyn Price (89,94)

Michael van Gerwen (96,34) 6:3 Nathan Aspinall (92,04)


Starcie finałowe mogło zacząć się bardzo efektownie. Van Gerwen przy stanie 2:2 w pierwszym secie spudłował bulla na 170, co wykorzystał Wright i objął prowadzenie. Zawodnicy zaczęli zdobywać po dwa sety z rzędu. Układało się to następująco: 2:0 dla Wrighta, 2:2, 4:2 dla Wrighta. MvG był topa od stanu 4:4, jednak minimalne pudło pozwoliło Peterowi podejść do tarczy i w decydującym legu ósmego seta wyjść na prowadzenie 5:3. Historia powtórzyła się w deciderze następnej partii. Holender znów popełnił błędy na podwójnych – tym razem pudłując D20 i D10. Znów skrzętnie wykorzystał to Snakebite, który prowadząc 6:3, był seta od tytułu. Na koniec obraz meczu wiele się nie zmienił. Wright doszedł do lotek meczowych przede wszystkim dzięki bardzo dobrej skuteczności na podwójnych (24/45 – 53,33%). Rywalizację skończył D10 i sięgnął po pierwszy tytuł Mistrza Świata w karierze i 500 000 funtów. Warto dodać, że spotkanie finałowe było fantastycznym widowiskiem, które stało na wysokim poziomie sportowym.


Peter Wright (102,73) 7:3 Michael van Gerwen (102,88)


Autor: Tomasz Brodko


Post: Blog2_Post
bottom of page